empty
Polska

Królestwo Polskie - polskie czy nie?

empty
Polska

123 czy może 86?

empty
World

Ziemia Święta przeklęta?

empty
Ukraina

Rewolucja w Rosji? Czyli co się dzieje.

Most News

  • Jest Putin - jest problem, nie ma Putina - nie ma problemu?

       Jest Putin -  jest problem, nie ma Putina - nie ma problemu?

       Czyli takie podejście do sprawy a`la Stalin. Jest człowiek, jest problem. Nie ma człowieka, nie ma problemu. Od 24 lutego wielokrotnie słyszałem to stwierdzenie, odmieniane przez różne przypadki. I od zwykłego zjadacza chleba i od takiego zjadacza który się zwie dziennikarzem, publicystą itp. Czyli w teorii jest bardziej rozgarnięty w temacie.  Czyli albo czemu nikt nie usunie z urzędu łamane przez zabije Putina? Po rozważania, że dni Putina są policzone i (w zależności od publicysty/eksperta) do czerwca/lipca/jesieni/końca tego roku już będzie on historią.  Więc poczekajmy cierpliwie a problem sam się rozwiąże i będzie już potem dobrze wspaniale itp.
       Niezależnie kto to twierdzi, to takie podejście zawiera w sobie jeden fundamentalny błąd. Zakłada bowiem, że Rosja to kraj z natury demokratyczny, liberalny w którym tylko jakimś dziwnym trafem rządzi zły satrapa/dyktator imić Putin. Więc wystarczy się pozbyć Putina, a wszystkie problemy znikną.
       Oj, gdyby to było takie łatwe, proste i przyjemne. Gdyby było. No ale nie jest.
       Większość, zdecydowana większość Rosjan naprawdę i szczerze popiera ta wojnę na Ukrainie. I można zrzucać to na krab propagandy, braku dostępu do prawdziwej informacji. Ale nie zmieni to tego podstawowego faktu. Putin jest uosobieniem rosyjskiej duszy/rosyjskich pragnień. I takiego specyficznego rosyjskiego podejścia do życia, rosyjskiej duszy. Bo co z tego, że 35 milionów Rosjan nie ma w domu toalety, prawie 47 milionów ciepłej wody, a 29 milionów w ogóle nie ma bieżącej wody w domu. Co z tego,że w co.. 4, tak w co 4 domu rosyjskim nie ma toalety. Ważne że Rosja/mój kraj jest imperium, ważne, że wszyscy nas się boją, że wszyscy przed nami drżą. Ważne,że mamy broń której nie ma nikt inny. Ważne, że mamy największa zajebistą rakietę. Itp. itd.
       Bo Rosja, jak każde imperium, jak każdy naród tworzący od pokoleń imperium, ma w sobie w genach taki gen imperialny. I jak by nie patrzeć Rosja zawsze była wściekle imperialna, jest i będzie taka. Więc zamiana jednego dyktatora/cara na innego nie zmieni nagle podejścia tego kraju, elit tego kraju do świata/sąsiadów/swojego otoczenia.  Wbrew powszechnym oczekiwaniom wykopanie Putina w kremlowskiego tronu nie zakończy wojennej awantury na Ukrainie. Ani tym bardziej nie sprawi, że Ukraina ot tak odzyska Donbas. Już nie wspominając o Krymie. Bo nie ważne kto zastąpi Putina, bez większego ryzyka można założyć że będzie to równy nacjonalista co Putin. I co każdy z kolejnych władców Rosji, poczynając od Katarzyny Wielkiej. O czym szczególnie właśnie My Polacy powinniśmy pamiętać, nie mając szczególnych złudzeń. Bo już syn Katarzyny, Paweł I, w rozmowie Ignacym Potockim, mówił, że zdecydowanie nie popiera tego co zrobiła jego poprzedniczka na carskim tronie, jego matka, uważa to za krok haniebny i niepolityczny, który jednak stał się faktem. Dlatego wg niego należy się z tym pogodzić i żyć z tym spokojnie. I w efekcie owszem, Polakom na ziemiach zagarniętych przez Katarzynę działo się dobrze. Więc tak jak Paweł I niepodległości nie zwrócił Polakom, tak i jakiś tam potencjalny następca Putina nie zwróci Donbasu ani tym bardziej Krymu Ukrainie. I to niezależnie kim będzie ten nowy car. Nawet jeśli jakimś cudem zostanie nim nadzieja Zachodu czyli Aleksiej Nawalny. Który na długo przed tą wojną, zapowiedział,że nawet jeśli zostanie prezydentem, to np. Krymu Ukrainie nie odda. Choć może owszem, jako prezydent (tak jak Paweł I wobec Polaków) zapewni jako takie cywilizowane traktowanie Ukrainy. I może skończą się te gwałty, bestialstwa wobec podbitych ziem. To była by na pewno zmiana na plus w porównaniu do obecnego cara. Ale to nadal nie rozwiązuje problemu zajętych ukraińskich ziem i strasznego zrujnowania pozostałej części kraju.
    Zakładając oczywiście,że Putin zniknie z politycznego firnamentu. Co nie jest nierealne, bo historia Rosji jest pisana takimi przewrotami. Jednak jak wspomniałem wcześniej. Szanse, że następca to będzie ktoś pokroju Wałęsy, Hawla czy Mandeli itp. są zdecydowanie bliższe niż dalsze od zera. Takie rzeczy są możliwe w systemie demokratycznych, lub w kraju przechodzącym z systemu totalitarnego w system bardziej czy mniej demokratyczny. Ale na pewno nie w kraju totalitarnym, gdzie rządzi prawo silniejszego. A jak wspomniałem Rosja przez cały (!) okres swoich dziejów (za wyjątkiem jakiś dziwnych incydentalnych poddrygów historii) była krajem totalitarnym. I się raczej to nie zmieni.

       Więc czy zmiana Putina na innego satrapę coś by zmieniła? I tak i nie. Bo zależy dla kogo. Najciekawsze jest, że zmiana Putina na innego cara, była by pozytywna dla wszystkich... z wyjątkiem Ukrainy. Już biegnę z odpowiedzią czemu.
       Na szeroko pojętym zachodzie niewątpliwie była by to wymarzona sytuacja. Nie ma Putina, tego wcielenia zła, którego musimy udawać,że go nie lubimy. Jest ktoś inny, więc co? więc można wrócić do tego o czym marzy połowa zachodu. Czyli na nowo zaczynamy robić biznesy z Rosją i zarabiamy kasę.
       Dla Rosji byłoby to też korzystne, z tego samego co w.w. powodu. Nie ma tego wcielenia zła, tego diabeła przez którego wszystko co złe, czyli można znosić sankcje.
       A Ukraina? Hm, miała by równie przechlapane jak teraz. Bo jak wspomniałem na początku, nowy władca Kremla nie byłby wiele bardziej wyrozumiały dla Ukrainy. Natomiast byłby wielki nacisk szeroko pojętego zachodu, by się dogadała z nowym moskiewskim władcą. Szczególnie jeśli by on wykonał jakieś pozorne gesty. Np. wstrzymał największe działania wojenne lub obniżył częstotliwość bombardowania miast, lub w ogóle wstrzymał bombardowania miast (co było by raczej nie tyle przejawem dobrego serca nowego cara, co przejawem jego logicznego myślenia. W końcu te bombardowania nie wpływają na osłabienie ukraińskiej armii. Masa amunicji jest zużywana w całkowicie niewojskowym celu). I pewnie już by to wystarczyło by połowa tzw. cywilizowanego świata próbowała wymusić na Ukrainie jakiś kompromis. Ot, np. zatrzymanie działań wojennych w zamian za utrzymanie przez Rosję dotychczasowych zdobyczy. A jeśli Ukraina nie zgadzała by się na wszelkie tego typu kompromisy, chcąc (całkiem zresztą słusznie) walczyć o odzyskanie swojego całego terytorium, to by taka postawa "rozgrzeszała" niejednego zachodniego polityka. Na zasadzie, że: czego wy chcecie? Nie ma Putina. Jest nowy prezydent, który chce się dogadać, a wy się upieracie dalej przy swoim. Putin wam nie pasował. Nowy X tez nie pasuje. Jeśli tak, to walczcie tam sobie ale nam głowy nie zawracajcie, my dajemy carte blanche panu X i wracamy do robienia interesów.

       Czyli wbrew pozorom uśmiercenie Putina nie byłoby wybawieniem dla Ukrainy. Może co najwyżej pomogło by zakończyć te aktywne działania wojskowe. Bo owszem, nowemu następcy Putina, łatwiej było by podjąć decyzję, że kończymy tą awanturę. Bo zawsze można byłoby wszelkie niepowodzenia zwalić na poprzednika. Ale zakończenie aktywnych działań militarnych nie oznacza, że Ukraina automatycznie odzyskuje swoje terytoria , choćby tylko do stanu sprzed 24 lutego. Ba, można spokojnie założyć, że przy tym wysokim poparciu społeczeństwa rosyjskiego do działań na Ukrainie, po tych wszystkich poniesionych stratach, trudno sobie wyobrazić, by potencjalny następca Putina, od tak wycofał wojska z Ukrainy. Bo Rosja to owszem, ścisła dyktatura. I każdy rosyjski car, a na pewno od czasów Lenina miał swoich poddanych głęboko w d... Ale to nie oznacza, że przynajmniej w ogólnym zarysie nie dbał, by mieć ogólne poparcie dla swojej osoby. Wg starej rosyjskiej zasady: dobry car, źli bojarzy.

       Czyli? Z Putinem źle, bez Putina niewiele lepiej...

  • Odwaga Putina

    Odwaga Putina

    Kilka dni temu przez media przetoczyły się obrazki Putin wizytującego.. "prostych" mieszkańców Mariupola.  Putina, który w swoim własnym kraju nie potrafi się zdobyć na takie gesty, który od kilku lat bardzo wyraźnie unika bliższego kontaktu z ludźmi. Ta alienacja przejawiaj się także i w trakcie kontaktów w różnymi oficjelami (owszem, ten aspekt może wynikać też z chęci pokazania rozmówcy jaki jest "mały).  Już ikonograficzne stały się obrazki rozmów Putina z różnymi gośćmi, prowadzone przy stole o powierzchni częstokroć niewiele mniejszej niż pokład lotniskowca.

    Do tego pojawiające się z wielu źródeł informację iż od rozpoczęcia pandemii chińskiego wirusa, Putin w ogóle stał się wycofany, zamknął się w swoich posiadłościach (chodzą słuchy, że w bunkrze), unika kontaktu z ludźmi.
    I nagle ten Putin z gospodarską wizytą wpada do nie do jakiegoś Permu, Saratowa czy Woroneża, ale do.. Mariupola. Miasta wręcz frontowego. Gdzie w odległości kilkudziesięciu kilometrów przebiega linia frontu z masą ludzi którzy tylko marzą by go dorwać w swoje ręce. Wpada do miasta w zasięgu ostrzału niektórych rodzajów rakiet, miasta w którym działa ukraińska partyzantka. I do takiego miejsca przyjeżdża nie grzeszący odwagą Putin. A ściślej nie przyjeżdża ale przylatuje helikopterem. I nie jedzie w swojej wielkiej kolumnie ale sam prowadzi samochód, zatrzymuje się na światłach, używa kierunkowskazów. Putin który w swoim własnym kraju unika ludzi, nagle zaczyna chodzić i odwiedzać mieszkańców w ich mieszkaniach.
    I w trakcie tego spotkania jakaś "przypadkowa (!) osoba krzyczy, ze to wszystko inscenizacja. Przypadkowa osoba na spotkaniu z Putinem, który nawet odwiedzając chorych żołnierzy w moskiewskim szpitalu, jak się okazało, prawdopodobnie spotykał się z aktorami grającymi ofiary wojny.
    To wszystko skłania ku całkiem sensownemu wnioskowi iż ktoś kto to przedstawienie w Mariupolu prowadził, był to Putin nie będący Putinem. Czyli taka wybrakowana wersja Putina czytaj sobowtór. Jak podają media, prawdopodobnie Putin ma kilku (3) sobowtórów. W tym konkretnym przypadku obserwatorzy dostrzegali np. zmiany na twarzy, inny sposób zachowania oraz odmienny wzrost.
    Ale to wszystko to tylko rozważania zachodniego świata. Rosyjski Iwan z przysłowiowego Jakucka otrzymał przekaz, iż Mariupol jest Rosyjski, pod rządami matuszki Rosji pięknie się rozwija a gospodarz kraju troszczy się nawet o zwykłego obywatela.

  • Postawmy pomnik Putinowi

       12 powodów czemu należało by postawić Putinowi pomnik

       Putin - geniusz strategi, mistrz w szachy 5D itp.. Do początku tego roku było tego typu eufemistyczne określenia często towarzyszyły Władymirowi Putinowi. I patrząc z perspektywy czasu, do pewnego momentu można było znaleźć argumenty na ich uzasadnienie. No bo 2 druga wojna czeczeńska, potem Gruzja wraz z Osetią i Abchazją, następnie Krym i Donbas wraz z Ługańskiem. No niewątpliwie można uznać te wszystkie rzeczy za rosyjskie czy putinowskie sukcesy. Bo nawet Krym i Donbas Europa i świat przełknęły, przetrawiły i pogodziły się z tym stanem rzeczy.  A potem przyszedł 24 lutego 2022 roku. I tu Putin osiągnął jeszcze więcej dziejowych rzeczy. Na tyle wiele, że może warto było by postawić mu pomnik. No może nie jakiś duży i nie z kamienia ani ze spiżu. ale z plastiku i taki raczej mały.. bo w końcu to co się nie udało wielu, to się udało właśnie Putinowi. Co prawda te osiągnięcia nie są tego rodzaju czego by sam Putin oczekiwał ;) Ale są. Ot, weźmy kilka z nich..

    (edit: miało być krótko ale choć kilka razy skracałem i wyrzucałem pewne partie tekstu, i tak wyszło chyba długo)

    1. Szwecja i Finlandia w NATO.
    Dla osób nie zorientowanych w polityce europejskiej i w europejskiej historii, może to niewielkie wydarzenie. Ot, dwa dodatkowe kraje w konglomeracie wielu innych państw. No ale nie do końca. Bo Szwecja i Finlandia ze względu na swoją historie i różne uwarunkowania politycznie prezentowały inną wizje co do swojego miejsca i roli w tej części mapy. I w tej wizji z różnych przyczyn nie było miejsca na jakiekolwiek zbiorowe układy bezpieczeństwa.
    Szwecja po okresie wielkich ekspansjonistycznych planów, np. z uczynienia z Bałtyku swojego wewnętrznego morza/jeziora (co w Polsce, dzięki Sienkiewiczowi jest mocno utrwalone w powszechnej pamięci) skręciła w stronę całkowitej neutralności. Znalazło to odbicie w zachowaniu neutralności w trakcie I i II wojny światowej (co nie wykluczało współpracy gospodarczej z III Rzeszą). Następnie cały okres po II wojnie światowej, w trakcie tzw. zimnej wojny, Szwecja także pozostawała poza rywalizującymi blokami. Ta neutralność na przestrzeni lat trochę niuansowała się. Np.w latach 90. Szwecja zrezygnowała ze swej typowej neutralności, charakteryzującej się nieangażowaniem się po jakiejkolwiek ze stron międzypaństwowego konfliktu zbrojnego i zaczęła określać się jako państwo bezaliansowe, tj. państwo pozostające poza sojuszami wojskowymi i dowolnie kształtujące swoją politykę w trakcie ewentualnych działań wojennych.

    Jednakże jakby tych manewrów nie nazwać, to Szwecja cały czas pozostawała poza wszelkimi blokami/zbiorowymi sojuszami. I nie zanosiło się na zmiane tej sytuacji, gdyż zarówno w społeczeństwie jak i w klasie politycznej panował dosyć zgodny i stabilny konsensus co do pozostania poza wszelkimi układami. Aż nadeszła wiosna 2022 roku i coś co się wydawało niemożliwe stało się faktem. Szwecja składa akcesję do NATO.

    Finlandia. Tu sytuacja była podobna. Choć ta neutralność Finlandii wynikała z narzuconego wyboru. Po 1945 roku był to swego rodzaju deal z zwycięską Rosją. W zamian za wewnętrzną wolność (wojska radzieckie opuściły Finlandię do 1956 roku) kraj pozostał w oficjalnej neutralności, która de facto oznaczała pozostanie w strefie wpływów radzieckich. Po rozpadzie imperium zła w 1994 roku Finlandia wstępuje do Unii Europejskiej. Ale w kwestiach zbiorowych układów bezpieczeństwa dalej pozostaje na uboczu. Starając się pozostać takim pomostem między Wschodem (Rosja) a szeroko pojętym światem zachodnim. Przez 30 lat w miarę się to sprawdza. Finlandia bedąc częścią świata zachodniego (UE) korzysta z dobrych relacji z Rosją na polu gospodarczym. Ale nadchodzi 24 lutego 2022 roku i jak widać nawet Finowie stwierdzili, że dalej nie da się polegać na rosyjskich gwarancjach bezpieczeństwa. A samemu bronić się jest trudno (jak w 1939-1940 oraz w 1944). Więc naturalnym stał się akces do NATO.

    W efekcie Sojusz Północnoatlantycki powiększa się o 2 i to nie byle jakie kraje. Bo kraje z jednymi z lepszych sił zbrojnych. A Rosja..? Rozpoczynająca wojnę w Ukrainie pod hasłem odsunięcia NATO od swoich granic, po roku wojny ma (ściśle będzie miała) dodatkowe 1300 km bezpośredniej granicy z NATO :) a morze Bałtyckie staje się de facto wewnętrznym natowskim jeziorem, gdzie flota rosyjska wiele już nie zdziała.

    Niewątpliwy "sukces"Putina :)

    2. Śmierć mózgowa NATO
    W 2019 roku w wywiadzie dla „The Economist”Emmanuel Macron powiedział: „To, czego teraz doświadczamy, jest śmiercią mózgową NATO." Zapytany, czy nadal wierzy w efektywność artykułu 5. traktatu waszyngtońskiego, zgodnie z którym atak na jednego z sojuszników jest uważany za atak na wszystkich członków NATO, odpowiedział, "nie wiem". Dla przypomnienia, artykuł 5. stanowi, że zbrojna napaść na jednego z sojuszników będzie uznana za napaść na wszystkich członków sojuszu.
    Ta opinia Macrona, choć dosyć powszechnie skrytykowana, stanowiła jednak takie odbicie pewnego zwątpienia w realność gwarancji jakie kraje NATO sobie wzajemnie zapewniają. Szczególnie w obliczu polityki ówczesnego amerykańskiego prezydenta, mocno akcentującego oczekiwania, iż Stany nie będą wszystkim zapewniały darmowego bezpieczeństwa. A szczególnie tym którzy sami sobie ie chcą go zapewnić, czyli na własne siły zbrojne wydają niewielkie pieniądze.
    Porzucenie Kurdów w Syrii przez USA i oddanie ich na łaskę a raczej niełaskę Asada i Erdogana (przywódcy Syrii i Turcji) nie podbudowało w tej sytuacji wiary USA jako gwaranta bezpieczeństwa.
    Stąd i też coraz mocniej akcentowane w tym czasie pomysły, iż Europa powina się sama bronić i polegać tylko na sobie. I szczególnie przez Francje forsowana idea jakiś wspólnych europejskich czy unijnych sił zbrojnych.
    No i przyszedł 24 lutego 2022 roku, brutalna napaść Rosji na Ukrainę. I po roku wojny okazuje się, że NATO ze Stanami Zjednoczonymi na czele potrafi, w miarę sprawnie wystąpić w wspólnym froncie przeciwko Rosji. Owszem, nie jest to działanie z art. 5, a więc obecne działania są o kilka poziomów niższej wagi niż wzajemna kolektywna zbrojna wspólna obrona.
    Ale i tak sam Macron w zeszłym roku w marcu w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że inwazja na Ukrainę była "wstrząsem elektrycznym" dla NATO. A w związku z wojną na Ukrainie NATO jest bardziej "nieodzowne" niż wcześniej.
    A opisane wcześniej przypadki Szwecji i Finlandii wskazują,ze wiara w NATO znacznie wzrosła.

    Kolejny "sukces" Putina, który jak wskazują (o ile to prawda) ujawnione przez brytyjski "The Sun" dokumenty FSB (rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa  - następca KGB) oczekiwał, iż po błyskawicznym zwycięstwie jego wojsk na Ukrainie, której pokonanie miało zająć trzy dni, Zachód będzie trząść się ze strachu, co ostatecznie doprowadzi do upadku NATO, czyli wystąpienia z niego co najmniej kilku krajów...

    3. Rosja traci Ukrainę
    Jednym z chyba najdonoślejszych skutków rosyjskiej awantury jest całkowita utrata Ukrainy przez Rosję, I w mniejszym stopniu nie tylko Ukrainy. Ale to w kolejnym wątku. Tu tylko o Ukrainie.
    Bo Ukraina, choć od 1991 roku formalnie niezależne państwo, znajdowała się przez 30 lat swej formalnej niepodegłości, w większym lub mniejszym uścisku swego wielkiego (ale nie bynajmniej starszego (!)) brata. W tym uścisku znajdowało się nie tylko państwo, rozumiane jako instytucje, ale i społeczeństwo. Społeczeństwo przez całe pokolenia wychowywane indoktrynowane w ramach sowieckiego systemu.W efekcie po 30 latach niepodległości wyłącznie po ukraińsku komunikuje się .. mniejszość społeczeństwa Ukrainy (obecnie szacuje się, że jest to 41%, a 5 lat temu było to raptem tylko 33%). Reszta społeczeństwa albo używa obu języków naraz (często w konfiguracji, że w oficjalnych urzędowym życiu ukraińskiego a w życiu prywatnym w domu posługuje się rosyjskim). albo wręcz tylko posługuje się językiem rosyjskim. Świetnym tu przykładem jest casus obecnego prezydenta. Zełenski rozpoczynając swoja karierę polityczną, startując w prezydenckich wyborach posługiwał się głownie językiem..rosyjskim. Dopiero będąc już prezydentem przeszedł na ukraiński. A jakby parafrazując teoretyków socjalizmu, język kształtuje byt. Posługiwanie się językiem rosyjskim jako pierwszym głównym językiem może nie sprawia że wszyscy którzy się nim posługują z automatu są-czują się Rosjanami. Ale w dużej części te podziały właśnie przebiegały po granicy językowej. Osoby rosyjsko języczne zdecydowanie bardziej ciążyły ku Rosji, ku rosyjskiej argumentacji, ku tzw. "ruskiemu mirowi (russkij mir - rosyjski świat)". Koncepcja ta (bardzo ogólna i rozmyta) zakłada istnienie takiej wspólnoty historyczno-kulturowej obejmującej swym zasięgiem zarówno wszystkich posługujących się językiem rosyjskim jak i wszelkie obszary które na przestrzeni dziejów w którymś momencie znalazły się pod panowaniem rosyjskiego państwa. W myśl tej koncepcji, i te rosyjsko języczne grupy i te różne ziemie, choć  obecnie leżące na obszarach różnych państw, ze względu na są historię i wspólnotę kulturową powinny stanowić całość. Czy to w ramach jednego państwa (czyt. Rosji) czy jako obszary sfederalizowane z Rosją, czyli niby niezależne kraje współpracujące z matuszką Rosją, a tak naprawdę rosyjskie kolonie rządzone a raczej należało by powiedzieć, że administrowane przez różne ciemne typy zatwierdzone na Kremlu -> Osetia. Abchazja, Ługanda (Ługańska Republika Ludowa) i Dombabwe (Doniecka Republika Ludowa) xd.
    I w ten rosyjski mir wiele osób naprawdę mocno wierzyło. 2014 rok i powstanie Ługandy i Dombabwy wynikało nie tylko z działań rosyjskiej armii (choć był to czynnik rozstrzygający) ale i w dużej części z przekonania, wiary sporej części ludności tych obszarów w ten ruski mir. Mieszkańcy wschodniej części Ukrainy po 23 latach niepodległości kraju czy to wręcz czuli się dalej obywatelami Rosji, lub nie do końca czuli się obywatelami Ukrainy. W efekcie w 2014 roku niewiele brakowało by cały wschód Ukrainy się po prostu rozsypał, wobec często dużego poparcia dla wizji zmiany. Piszę zmiany, bo pewnie każdy co innego sobie wyobrażał. Część osób iż staną się częścią Rosji, część iż powstaną jakieś niepodległe byty i będzie się żyło każdemu dobrze i dostanie itp.
    Rok 2014 spowodował iż nowe władze w Kijowie dostrzegły problem słabej identyfikacji ludności wschodniej Ukrainy z państwem ukraińskim. W efekcie rozpoczęły pewne działania "ukranizujące" życie. Jednakże wobec słabości władz centralnych, siły różnych miejscowych oligarchów, masowej korupcji i innych czynników, szło to wszystko niezwykle słabo. W efekcie tuz przed rosyjskim najazdem w 2022 roku,dalej duża część ukraińskiego społeczeństwa miała poczucie wspólnoty kulturowej językowej czy historycznej z Rosją. W 2020 roku, skąd są konkretne dane, w skali całej Ukrainy tylko 49% uważało rozpad ZSRR za wydarzenie pozytywne, natomiast na wschodzie Ukrainy  było to tylko...26%.
    I nagle się wszystko zmieniło. To czego nie mogli dokonać sami Ukraińcy, sprawić przekonać obywateli własnego kraju by w ten kraj uwierzyli, by poczuli się obywatelami tego kraju, to w ciągu 1 roku dokonał tego Władymir Putin.
    W rok po rozpoczęciu wojny nie ma praktycznie osób które by odczuwały więź z Rosją, z rosyjskim światem. Niesłychana brutalność, niezwykle okrucieństwo, zezwierzęcenie najeźdźczych wojsk, bezsensowne bombardowanie w pełni cywilnych obiektów, niszczenie miast, całkowicie zniszczyło wszelką sympatię skierowaną w kierunku wschodniego sąsiada. Oraz zburzyło mit wyższości rosyjskiej kultury, atrakcyjność rosyjskiej kultury.  Bo kastrowanie jeńców, gwałcenie kobiet, obcinani im piersi, nijak ma się do wizji wyższości rosyjskiej kultury nad tym zepsutym zachodni światem.
    W efekcie z narodowością ukraińską obecnie utożsamia się 95% mieszkańców Ukrainy. Także co warte odnotowania, skokowo wzrosło zaufanie do centralnych organów państwa.  W porównaniu do 2017 roku, w 2022 roku prawie trzykrotnie wzrosło zaufanie do prezydenta ( z 27% do 84%),  do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i policji (z 29% do 63%) oraz prawie 4krotnie więcej obywateli zaczęło ufać własnemu rządowi (z 14% do 52%). Owszem, te zaufanie do rządu itp. może z czasem spaść. Bo w mało którym kraju rząd się cieszy jakimś dużym zaufaniem społecznym. Ale zaufanie do państwa, to poczucie przynależności do narodu Ukraińskiego, bycia Ukraińcem, jest to bezcenna rzecz. I jeden z najdonoślejszych skutków rosyjskiej inwazji. Iż na naszych oczach tworzy się prawdziwy naród ukraiński, świadomy swojej odrębności. Naród (w rosyjskich założeniach) skazany na może nie wymarcie, ale sprowadzenie do roli jakiegoś jednego z plemion w rosyjskim tyglu, rozpłynięcie się w rosyjskiej nicości. Bo takie były założenia tej wojny. Wymordować całą inteligencję ukraińską (listy proskrypcyjne z którymi na Ukrainę wkraczały w lutym odziały rosyjskie) a resztę ogłupić i sprowadzić do roli takich rosyjskich Buriatów (nic nie ujmując Buriatom).
    A tu w ciągu niezwykle krótkiego jak na takie procesy czasu, ukształtował się (kształtuje) nowy ukraiński naród. Chyba jeden z największych "sukcesów" Putina :)

    4. Rosja traci wpływy w posowieckim (choć nie tylko) świecie
    Powyżej było o Ukrainie. Gdzie, ze względu na wojnę, przybrało to najbardziej gwałtowną formę, to odarcie wiary w ruski mir. Ale podobne tendencje, choć znacznie słabsze dotyczą nie tylko Ukrainy. Ale i ogólnego obszaru dawnego ZSRS. Najbardziej znanym przykładem jest chyba Kazachstan i prezydent tego kraju Kasym-Żomart Kemeluły Tokajew. Utrzymanie przy władzy (oficjalnie) zawdzięczający Rosji, która swą interwencją (formalnie w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) w styczniu 2022 roku stłumiła ogarniające kraj zamieszki. Użyłem w poprzednim zdaniu słowa oficjalnie, gdyż ciekawą kwesta pozostaje na ile niepokoje społeczne które wybuchły w Kazachstanie 2 stycznia 2022 roku były rzeczywistym ruchem społecznym a na ile występujące w społeczeństwie rzeczywiste niezadowolenie zostało wykorzystane przez różne siły. Czy to przez Rosję by pokazać władzom kazaskim, iż bez nas kiepsko skończycie i to nam wszystko zawdzięczacie. Czy to przez same siły skupione wokół Tokajewa, by pod pozorem zaprowadzania porządku w kraju i to jeszcze nie swoimi rękoma, wyeliminować wpływy poprzedniego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa. Który choć formalnie oddał władzę, to z tylnego siedzenia dalej pociągał za wiele sznurków.
    Tak czy owak wydawało by się że w efekcie tego co się wydarzyło w styczniu 2022 roku Kazachstan będzie jednym z najwierniejszych sojuszników Rosji, takim jej protektoratem. I ku zdziwieniu wielu, w tym chyba największemu w Rosji, Kazachstan zaczyna się wyraźnie dystansować od rosyjskiej polityki i wizji świata. Nie popiera inwazji na Ukrainę, deklaruje, że uznaje jej integralność terytorialną, Ługanską i Doniecką Republikę Ludową, uznane przez Rosją za niepodległe państwa, Tokajew określa pseudo państwami itp. I to publicznie, w trakcie różnych konferencji z udziałem samego Putina(!). Jednocześnie zaczyna podróżować po świecie nawiązując różne kontakty, w tym w coraz większym stopniu otwierając się na Chiny.
    W efekcie największe państwo powstałe na gruzach ZSRS zaczyna coraz bardziej wyślizgiwać się spod bezpośrednich wpływów rosyjskich. Jest to o tyle niewygodne dla Rosji, iż Kazachstan, jako duże państwo, jest złym (z punktu widzenia Moskwy) przykładem dla pozostałych posowieckich republik. A te coraz trzeźwiej zaczynają spoglądać na korzyści z pozostawania pod rosyjskim parasolem. Widząc, ze scenariusz zrealizowany na Ukrainie, wejście wojsk rosyjskich pod pozorem ochrony uciemiężonej ludności rosyjskiej, można zrealizować praktycznie w każdym z krajów byłego ZSRS.

    5. Rosyjska cerkiew sprowadzona do roli cerkiewki.
    Religia nie jest chyba oczkiem w głowie Putina. Choć niewątpliwie korzysta z niej, kreując się jako dobry wierzący prawosławny car, nawrócony car, bo ochrzczony dopiero w dorosłym wieku (najprawdopodobniej w czasie wizyty w Jerozolimie). Więc zagląda do świątyń, pokazuje czasem na jakimś nabożeństwie, z okazji nowego roku czy Wielkanocy.
    Zyskuje na tym cerkiew jako instytucja. Państwo Rosyjskie w różnych zakresach, w tym i finansowo mocno wspiera rosyjską cerkiew. Za co cerkiew odwdzięcza się bezwarunkowym poparciem rosyjskiej polityki. Oraz stała się takim rosyjskim soft power. Jednym z kanałów wpływania na prawosławnych mieszkańców ościennych krajów. Szerzenia wspomnianej ideologi ruskiego miru lub jakby rzec religijnej odmiany wersji ruskiego miru czyli ideologi "Świętej Rusi". Oraz bycia po prostu trzecią ręką rosyjskich tajnych służb.
    Odnogą rosyjskiej cerkwi na Ukrainie jest Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM). Formalnie w jakimś sensie autonomiczny, de facto będący wprost przedłużeniem cerkwi rosyjskiej.
    Ukraińska Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego wbrew pozorom ma (miała) wyjątkowo duże znaczenie. Znaczenie dla samej rosyjskiej cerkwi, dla państwa rosyjskiego. Dla cerkwi rosyjskiej gdyż ta ukraińska odnoga powodowała iż rosyjska cerkiew mogła się uważać za największa prawosławną cerkiew. Zarówno ze względu na ilość parafii (niecałe10 tyś parafii na samej tylko Ukrainie) jak i ze względu na liczbę wiernych. W samej Rosji w życiu religijnych uczestniczy tylko kilka procent ludności.Cerkiew rosyjska na terenie Rosji, choć w teorii mająca mocna pozycję, doinwestowana przez państwo rosyjskie,jest w dużej części martwa. Jak wspomniałem wyżej, w życiu religijnym uczestniczy kilka procent ludności. To dzięki religijnemu przebudzeniu na Ukrainie i milionom tamtejszych wiernych, uznających zwierzchnictwo Moskwy, cerkiew rosyjska w liczbach wiernych mogła być ciągle tą 1 cerkwią w prawosławnym świecie.
    Inną kwestią ale i mającą znaczenie dla różnych rosyjskich służb, była możliwość wpływania za pośrednictwem ukraińskiej odnogi rosyjskiej cerkwi na świadomość zwykłych Ukraińców. Głośnym echem dobiły się nagrane przemówienia jednoznacznie popierające rosyjską wizję świata, a wygłaszane w Ławrze Peczerskiej - jednym z najważniejszych miejsc dla ukraińskiego życia religijnego, (położonej w Kijowie). Jak pokazały działania podejmowane przez ukraińskie służby, struktury UKP PM były-są wykorzystywane dla agenturalnych działań różnych rosyjskich służb. Prawosławni popi UKP PM nieraz współpracowali z wojskami inwazyjnymi wskazując cele dla rosyjskiej artylerii lub wskazując kto w danej miejscowości jest pro ukraiński, kto jest weteranem walk w Donbasie itp. Nie trzeba chyba dodawać że dla tak wyznaczonych osób dostanie się w krąg zainteresowania rosyjskich wojsk okupacyjnych najczęściej kończyło się tragicznie.
    Jednakże rok wojny i w tej dziedzinie wiele zmienił.Społeczeństwo ukraińskie przechodzi gwałtowne przebudzenie także i w kwestii świadomości religijnej. Kolejne parafie masowo przechodzą porzucają jurysdykcję moskiewską przechodząc do Autokefalicznej Cerkwi Ukraińskiej (Kościół Prawosławny Ukrainy - PCU). Czyli to czego nie mogły (lub nie chciały) dokonać ukraińskie władze, oddolnie masowo samo się dokonuje. A społeczeństwo widząc prawdziwe oblicze rosyjskiego świata, ten rosyjski świat masowo porzuca.

    6. Upadek mitu rosyjskiej broni "nie imiejet anałoga w mirie"
    Eksport broni, obok eksporty surowców energetycznych, to od dekad była to bardzo istotna pozycja w najpierw radzieckim a potem rosyjskim budżecie. Różne ośrodki różnie podają jak to procentowo wygląda, ale generalnie koło 30% rynku broni kontrolują Amerykanie, a koło 24-27% Rosjanie. A może należało by powiedzieć, że kontrolowali. Bo wojna w Ukrainie przyspieszyła proces spadku zainteresowania rosyjską produkcją. Spadku, który rozpoczął się już przed wojną, a wojna tylko go przyśpieszyła, niebywale uwidaczniając przereklamowanie rosyjskiego sprzętu. Sprzętu który nie miał mieć analogów na świecie, który miał wyprzedać to co mają kraję zachodnie, wręcz o dekady. "nie imiejet anałoga w mirie", czyli "nie mają odpowiedników w świecie" (w domyśle: ponieważ są tak dobre).
    A tu się okazało, że nie tylko nie dorównuje ale wręcz ustępuje sprzętowi produkcji zachodniej. Lotnictwo rosyjskie, na papierze potęga, nie potrafi zdusić słabego ukraińskiego lotnictwa i uzyskać panowania w powietrzu nad Ukrainą. A tam gdzie natrafia na sprzęt produkcji zachodniej (polskie Pioruny, Niemieckie zestawy IRIS-T) tam samoloty czy helikoptery spadają z nieba jak kaczki na polowaniu. A drony rosyjskie, jak jeden spadł nie rozczaskując się całkiem to się okazało, że jest zbudowany z plastikowej butelki po napoju,jako zbiorniku na paliwo i z ..  modułu optycznego, który służy do nagrywania filmów lub robienia zdjęć. Sercem tego modułu jest... cywilny aparat popularnej marki Canon. Taki sam, jaki znaleźć można w sklepie z elektroniką. Umieszczony on został w styropianowej ramce, a na miejscu trzyma go rzep. Dodatkowo włącznik aparatu został zaklejony w pozycji włączonej, co sugeruje, że w przeszłości dochodziło do samoistnego wyłączenia aparatu, najpewniej w konsekwencji drgań.

    Większość rosyjskich sił pancernych  natomiast to sprzęt który wręcz trudno nazwać nowoczesnym, pamiętający częstokroć lata Związku Sowieckiego. A do tego jak okazało się na zdobycznym sprzęcie, np. pojazdy kołowe często posiadały opony wyprodukowane jeszcze w ZSRR.
    Nowoczesne indywidualne wyposażenie żołnierza - czyli program Ratnik. Na papierze i na różnych prezentacjach wyglądający imponująco. Składa się nań wyposażenie osobiste, takie jak nowoczesne kamizelki kuloodporne, umundurowanie, systemy łączności i celowania, wyposażone w noktowizję, termowizję, podczerwień i oświetlenie celu. Kilkadziesiąt elementów wyposażenia które miały stworzyć żołnierza przy którym nawet amerykański Marines będzie wyglądał jak ubogi brat. I takich zestawów już w 2016 roku było niby 100tyś. z roczną produkcją kilkadziesiąt tyś. Czyli przed rozpoczęciem działań wojennych (wg rosyjskich szacunków) Rosja powinna posiadać 200 tys takich zestawów. Jak pokazały działania na Ukrainie, ruski sołdat może się cieszyć jak dostanie indywidualną apteczkę i w miarę dobrej jakości buty.  Bo cała reszta , łącznie z kamizelką kuloodoporną to często marzenie ściętej głowy. Owszem, są jednostki świetnie wyposażone. Nota bene często w sprzęt zachodni. Ale nie jest to powszechna norma.
    Dla dopełnienia tego można jeszcze wyjaśnić, czemu rosyjskie rakiety są większe niż te zachodnie. Nie dlatego bynajmniej że są silniejsze, mają większy ładunek wybuchowy czy więcej paliwa. Ale elektronika w nich zastosowana pochodzi nieraz z lat 70 czy 80. I jest na tyle duża iż nie da się zbudować rakiety o wymiarach tych zachodnich. Można też wspomnieć o przeterminowanych o  całe lata racjach żywnościowych, o ultranowoczesnym tablecie, oczywiście niemającym anałoga wa wsiem mirie, który okazał się być urządzeniem niemieckiej firmy Leica. O rosyjskim smartfonie prezentowanym przez samego Putina, który okazął się produktem jednej z chińskich spółek. Można wspomnieć jeszcze o rosyjskim robocie wojskowym, robo psie, zdolnym do przenoszenia broni a nawet (wg rosyjskich propagandzistów) prowadzenia ostrzału. Robocie który jak się okazało można kupić w sieci, choćby w dobrze znanym Polakom serwisie AliExpress, gdzie kosztuje od w zależności od wersji 2,7 do 3,9 tyś dolarów. I przez producenta opisany jest jako...domowy robot zabawka xD xD xD.
    Takich przykładów można byłoby podawać wiele. Owszem, część rosyjskiej broni prezentuje wysoki poziom. Ale jest tej broni niewiele. A to co jest i prezentuje poziom w miarę zbliżony do zachodniego,w wyniku działań wojennych.. przestało być tajemnicą dla zachodnich wywiadów. Ale to już kolejny punkt (pn. 8)

    7. Rosyjski eksport uzbrojenia
    Eksport broni, obok eksportu surowców energetycznych, to od dekad była to bardzo istotna pozycja w najpierw radzieckim a potem rosyjskim budżecie. Różne ośrodki różnie podają jak to procentowo wygląda, ale generalnie koło 30% rynku broni kontrolują Amerykanie, a koło 24-27% Rosjanie. A może należało by powiedzieć,ze kontrolowali. Bo wojna w Ukrainie przyspieszyła proces spadku zainteresowania rosyjską produkcją. Spadku, który rozpoczął się już prze wojną, a wojna tylko go przyśpieszyła, niebywale uwidaczniając przereklamowanie rosyjskiego sprzętu. O czym było w pn. 5.
    To rozwianie mitu iż rosyjska broń nie ustępuje a nawet przewyższa zachodnią broń, a do tego mniej kosztuje - upadek tego mitu zaczyna przekładać się na rzeczywisty spadek zainteresowania rosyjską produkcją zbrojeniową. Spadek który zaczął się już przed 24 lutego 2022 roku. Bo by wspomnieć tylko kilka dużych marketingowych porażek. Sprawa Indyjskiego zaangażowania w rozwój Su-57, który miał być odpowiedzią na F-22 i F-35. Odpowiedzią jak to bywa, przewyższającą oczywiście F-35. Jak bardzo Su-57 góruje nad zachodnimi produkcjami pokazuje decyzja Indii by odpuścić sobie udział w tym programie. Równie dużą porażką, może nawet bardziej doniosła w skutkach była rezygnacja Egiptu z zakupu kolejnych Su-35. Dla wyjaśnienia Egipt jest państwem posiadającym na swoim stanie zarówno Su-35 jak i Rafale (samoloty produkcji francuskiej). Sytuacja ta umożliwiła bezpośrednie porównanie tych dwóch samolotów i stoczenie między nimi walki (bez stosowania oczywiście prawdziwej amunicji). W trakcie tych walk okazało się, że w teorii równorzędne samoloty, a w rosyjskiej propagandzie nie mający analogów na świecie Su-35 sromotnie przegrał starcie z Rafalem. Francuska maszyna wykryła i zestrzeliła rosyjski samolot nim ten zdążył się zorientować że grozi mu jakieś niebezpieczeństwo.
    To wszystko było przed 24 lutego. Toczona przez ostatni rok wojna potwierdziła tylko tą diagnozę. Rosyjska broń bardzo przeciętna. o czym pisałem w pn. 5.  Odbija się to na spadku zainteresowania rosyjską bronią. Kraje które mają stosowne możliwości finansowe coraz częściej zaczynają rozglądać się za bronią prowieniencji zachodniej. Głośnym przypadkiem stała się Serbia, kraj gdzie sympatie i wpływy rosyjskie są wyjątkowo mocno zakorzenione. Ale nawet ta Serbia ogłosiła że rezygnuje  dalszego planowanego zakupu kolejnych MIGów 29. A w zamian za to rozważa zakup francuskich Rafale. Oficjalnie z powodu braku możliwości pozyskiwania części zamiennych do MIGów. Ale.. Chorwacja kupuje Rafale, Bułgaria, Rumunia kupują F-16, Węgry mają Grippeny..
    Nie oznacza to,że Rosja wypadnie z światowego rynku broni. Nadal jest i cały czas będzie znaczącym graczem na światowym rynku broni. Jest wiele krajów, dla których niższe zaawansowanie techniczne sprzętu nie będzie strasznym minusem, bo np. przeciwnik za granicą posiada podobny sprzęt, Do tego dla wielu krajów o niższej kulturze technicznej, wyroby rosyjskie, nie wymagające aż tak wysokich kwalifikacji w celu ich obsługi, będą optymalnym rozwiązaniem. No i cena, może wielu generałom marzyło by się by by dysponować czymś co rozpirzy w pył sąsiada, ale kwestia ekonomiki będzie tą kwestią która będzie powodowała iż broń z rosyjskich fabryk będzie dalej znajdowała wielu odbiorców. Ale coraz bardziej prawdopodobny jest scenariusz, że udział Rosji w rynku broni będzie równać w dół, zamiast w górę. A to jak wspomniałem na początku, nie tylko kwestia wizerunkowa ale i realne duże wpływy do rosyjskiego budżetu. Wpływy które będą coraz mniejsze.

    8. Rosyjskie tajemnice w rękach zachodnich wywiadów.
    Tak jak wyżej wspomniałem.Rosja opracowała sprzęt który może stanowić wyzwanie dla wojsk państw NATO. Opracowała, chwaliła się nim ale nic bliższego o nim nie ujawniała (co jest normalną praktyką, iż takie tajemnice się zachowuje się w sekrecie).
    Działania wojenne i niefrasobliwość rosyjskich sołdatów którzy porzucali nietknięte różne perełki (gdzie w każdej armii w takiej sytuacji istnieje bezwzględny nakaz maksymalnego zniszczenia takiego sprzętu by nie dostał się w ręce wroga), doprowadziła do tego, że w ręce zachodnich wywiadów dostały się rzeczy, za które niejeden natowski dowódca dąłby sobie pewnie palce uciąć ;) Słynny Pancyr, śmigłowiec Ka52. To wszystko w oryginalnej wersji przeznaczonej dla wojsk Rosyjskich (normą jest, że sprzedając coś za granice, sprzedaje się to w wersji uboższej). Warto też wspomnieć np.o systemie walki radioelektronicznej Krasucha-4. Jest to perełka, wprowadzona do produkcji raptem 10 lat temu i reprezentująca najnowsze osiągnięcia rosyjskie na polu łączności. Rolą tego systemu  jest zakłócenie systemów przeciwnika takich jak różnego rodzaju bezzałogowce czy samoloty wczesnego ostrzegania AWACS. Zasięg systemu Krasuvcha-4 ma sięgać aż 300 km.Systemowi przypisywana jest także możliwość zakłócania komunikacji – zarówno w przypadku telefonów komórkowych, jak i łączności satelitarnej, w tym zakłócenie działania satelitów na niskiej orbicie (LEO). Celem systemu mogą być również drony – w ich przypadku chodzi nie tylko o zakłócenie komunikacji, ale o takie oddziaływanie na ich systemy łączności czy nawigacyjne, by operator utracił nad sprzętem kontrolę, a ten został albo przejęty, albo rozbity. I takie coś, nieuszkodzone, w pełni sprawne trafiło w ukraińskie ręce, czyli de facto w ręce zachodnich wywiadów, bo można spokojnie założyć że zarówno ten Pancyr jak i ta Krasucha już od dawna są rozbierane na czynniki pierwsze czy to gdzieś na terenie Niemiec czy Stanów Zjednoczonych.

    9. Stosunki gospodarcze z Europą, a szczególnie z Republiką Niemiecką.
    Stosunki Niemiecko-Rosyjskie na przestrzeni wieków to temat na oddzielny post. Ale pomijając historię i odnosząc się do współczesności. Po upadku imperium zła i zmianach jakie nastąpiły w Europie na początku lat 90tych XX wieku, Niemcy w tej nowej układance sił, były niewątpliwie jedną z głównych rosyjskofilskich sił. Takim rosyjskim człowiekiem w Europie. I to niezależnie od barw politycznych. Można rzec, że istniał ponadpartyjny (przynajmniej jeśli chodzi o główne siły polityczne) konsensus co do spojrzenia na Rosję. Niezwykle niezwykle pozytywnego i praktycznie bezkrytycznego. A słowa Schroedera o Putinie jako kryształowym, bez skazy demokracie nie były tylko opinią byłego kanclerza. Jak i wręcz credo każdego niemieckiego rządu, iż te wszelkie podmorskie gazociągi (Nord Streamy) to prywatne przedsięwzięcie prywatnych podmiotów.
    I to wszystko w ciągu raptem jednego roku runęło. Runęło pod wieloma względami. I mentalnie, bo prysł ten szczególnie w Niemczech kultywowany mit Rosji jako może nieokrzesanego ale jednak solidnego partnera, który gdzieś tam podskakuje, robi zamieszanie, ale umów dotrzymuje (przynajmniej w stosunku do nas). Jak i posypały się więzi gospodarcze. Te macki którymi Rosja oplotła Niemcy przez ostanie naście lat, wręcz uzależniając ten kraj od siebie, pod względem surowcowym. I te więzi w ciągu raptem jednego roku się pozrywały,  A Republika Niemiecka w ciągu tego jednego roku dokonała wielkiego odwrotu od rosyjskich surowców. Odwrotu który trudno będzie nomen omen odwrócić. Nawet jak zakończy się wojna w Ukrainie i wróci chęć odbudowy dawnych stosunków gospodarczych. Bo pomijając kwestię naprawy wysadzonych rurociągów Nord_Stream (co da się zrobić) to Niemcy w tempie naprawdę robiącym wrażenie oddają do użytku kolejne gazoporty. Tym samym przerzucając się na gaz norweski, amerykański czy z innych źródeł. Podobnie ma się sytuacja z węglem, czy z ropą.
    Rosja straciła rynek niemiecki jak i w ogóle europejskie rynki. Jest to tym boleśniejsza strata, że ceny uzyskiwane w europie były wyższe niż to co płacili np. azjatyccy odbiorcy.
    Oprócz spraw gospodarczych nastąpiło także przewartościowanie niemieckiego podejścia co do eksportu niemieckiej broni czy techniki wojskowej do Rosji. Dość wspomnieć, iż pomimo samoograniczeń wprowadzonych przez rząd niemiecki na eksport niemieckiej myśli wojskowej do Rosji po aneksji Krymu, na te samoograniczenia .. spoglądano przez palce. Czego świetnym przykładem jest sprawa Centrum szkoleniowego w Mulino. Budowanego i wyposażanego przez  koncern Rheinmetall.  Oficjalnie pozwolenie na eksport systemów symulacyjnych, związanych z tym kontraktem, zostało anulowane przez niemieckie ministerstwo gospodarki w w 2014 roku, w związku z działaniami Federacji Rosyjskiej na Ukrainie. A jak się okazało w 2022 roku, niemieckie firmy stosowne wyposażenie do tego centrum dostarczały aż do 2020 roku ! Podobnie dziwnie wyglądała sytuacja z niemieckimi turbinami Siemensa które pomimo obowiązującego embarga trafiły na okupowany Krym. I po 24 lutego 2022 roku nastąpiła zmiana kierunku przepływu niemieckiego uzbrojenia i niemieckiej myśli technicznej. Z kierunku rosyjskiego na ukraiński. Nie była to prosta zmiana. Wystarczy przypomnieć epopeję 5 tyś niemieckich hełmów przekazanych Ukrainie jako pomoc od RFN. W czasie gdy w Kijowie lądowały jedne za drugim amerykańskie (i nie tylko) samoloty przewożące tysiące sztuk różnej broni, to niemieckie ministerstwo przez wiele tygodni nie potrafiło dostarczyć tych kilku hełmów, gdyż np. nie znało adresu pod który należy je dowieźć. 
    To były początki. A dziś po roku, Niemcy stały się jednym z znaczniejszych dostarczycieli broni na Ukrainę. Może nie tyle w liczbach sztuk (tu przodują Stany Zjednoczone a potem Polska), ale pod względem wartości przekazywanego sprzętu. I to co warto podkreślić, niezwykle nowoczesnego sprzętu.

    10. Ożywienie, reanimacja europejskiego przemysłu zbrojeniowego.
    Wojna na Ukrainie pokazała bardzo dobitnie, że Europa nie była była przygotowana do konfliktu o tej skali który toczy sie obecnie na Ukrainie. Nie była przygotowana pod bardzo wieloma względami. Po 90 roku rozbroiwszy się w stopniu zatrważającym. Dość wspomnieć,że zapasy amunicji w poszczególnych krajach, w zależności od rodzaju amunicji, wystarczyły by na... kilka tygodni czy wręcz w przypadku niektórych rodzajów broni, na...kilka dni walk o tej intensywności jakie są prowadzone na Ukrainie. Tak, czasem na kilka dni !
    Atak Rosji na Ukrainę uzmysłowił wielu europejskim decydentom iż ograniczanie budżetów wojskowych, choć niewątpliwie dobrze wyglądające w kampaniach wyborczych, w sytuacji realnego zagrożenia może się fatalnie zemścić. W efekcie nawet Stany Zjednoczone, kraj który chyba jak żaden inny był przygotowany do konfliktu tej skali, postanowił o 500% (!) zwiększyć produkcję amunicji artyleryjskiej.

    11. Upadek rosyjskiej gospodarki
    Wg oficjalnych rosyjskich danych wojna i sankcje praktycznie nie dotknęły rosyjskiej gospodarki. Ale problem z danymi państw totalitarnych jest taki, iż czasami prawdziwy jest tylko papier na którym te dane wydrukowano.
    Bo trudno przyjąć iż zamknięcie dochodowego rynku europejskiego przed surowcami oraz inną produkcją rosyjską nie wpłynęło na stan gospodarki rosyjskiej. Rynek Europejski był niezwykle zyskowny dla producentów rosyjskich z powodu uzyskiwanych wyższych cen. Wg informacji upublicznionych dosłownie w ostatnim tygodniu, np. eksport mebli z Rosji do Unii Europejskiej spadł o 40% a rosyjscy producenci mebli stracili na sankcjach 18 mld rubli. A meble to jakiś promil zysków jakie budżet rosyjski czerpał w eksportu węglowodorów (czyli po ludzku ropy i gazu) do Europy. Jak informujeagencja Reutera, powołując się na Międzynarodową Agencję Energetyczną (MAE), dochody Rosji z eksportu ropy naftowej i gazu spadły w styczniu tego roku prawie o 40 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem zeszłego roku. I w kolejnych miesiącach spodziewany jest dalszy spadek. Oczywiście Rosja będzie kombinowała jak omijać te sankcje, i całkiem możliwe że w jakimś stopniu coś wymyśli. Już podaje się,że wzrósł przesył gazu do Turcji a stamtąd do Europy, lub pojawiają się informację o całej armadzie statków duchów, rejestrowanych od różnymi banderami, gdzie właścicielem są rosyjskie spółki wykorzystujące je do eksportu czy importu towarów objętych sankcjami. Import rosyjskich surowców zwiększyły np. Indie czy Chiny. Ale te kierunki nie zrównoważą utraty zysków jakie Rosja miała w Europie. Choćby z tego powodu, iż zwiększona sprzedaż surowców do azjatyckich krajów wynika z ich niższej ceny. Rabatów które Rosja sama sobie narzuca by znaleźć chętnych na tą produkcję.
    Do tego dochodzi przestawienie gospodarki na tryby wojenne. A to nigdy długoterminowo nie służy gospodarce. Trzeba też pamiętać, że mobilizacja setek tysięcy ludzi to ściągnięcie tych osób z cywilnego rynku plus koszty utrzymania ich. To tez kwestia kolejnych setek tysięcy (
    Forbes w październiku 2022 roku podawał, że po ogłoszeniu mobilizacji z Rosji wyjechało ok. 700 tys. osób, a niektóre źródła mówią nawet o milionie). Nawet jeśli uwzględnić, że część tych osób wróciła z powrotem do Rosji, są to jednak dalsze setki tysięcy ludzi którzy zniknęli z rosyjskiego rynku pracy. I co warto podkreślić, w dużej części są to osoby czy to lepiej sytuowane czy lepiej wykształcone, takie które i stać na wyjazd i mają paszport (a paszport w Rosji ma tylko..24% społeczeństwa). Do tego są to osoby posiadające odpowiednie wykształcenie umiejętności by po wyjeździe jakoś się urządzić za granicą. Czyli można chyb zaryzykować stwierdzenie, że taka pewna elita rosyjska. I o ile strata Iwana który tylko potrafi wbijać gwoździe na budowie jakoś gospodarki rosyjskiej nie poruszy, to strata tysięcy informatyków lub lekarzy, inżynierów na tą gospodarkę niewątpliwie wpłynie. Gdyż nie jest tajemnica, iż od dekad wiecznym problemem rosyjskiej myśli gospodarczej jest innowacyjność. Np. załamanie rosyjskiej dominacji w komercyjnym wynoszeniu ładunków w kosmos wynikało w dużej części z coraz większej zawodności (słynących przez dekady z niezawodności!) rakiet. A ten spadek jakości nie wziął się znikąd. Na emeryturę odchodzi pokolenie wykształcone w ZSRS doświadczonych pracowników. I zastępują ich ludzie z wykształceniem co najwyżej technicznym, bez doświadczenia a często bez stosownej wiedzy. Stąd czujniki montowane do góry nogami gdzie w efekcie rakieta leci zamiast w górę to w bok, stąd takie kuriozalne sytuacje iż ktoś pociął rurę (co spowodowało wieloletnie opóźnienie) w module mającym być wysłanym w kosmos, przekonany,że to jest sprzęt przeznaczony na złom itp. itd. xd

    Wojna rozpętana przez Putina 22 lutego ur. rosyjskiej gospodarce zdecydowanie się nie przysłużyła. 

    12. Upadek mitu rosyjskiej kultury
    To ostatni punkt ale wcale nie najmniej istotny. Gdyż Rosja, nie ważne czy biała czy czerwona czy ta obecna, otoczkę kulturalną, ta jakby nazwa wizerunkową bardzo skutecznie wykorzystywała do kreowania obrazu kraju poza swoimi granicami (takie soft power).
    Bo Rosja to tak naprawdę dwa kraje w jednym. Jest ta Rosja Moskiewska, Sankt Petersburska. Ta Rosja rozwinięta, o zachodnim obliczu. nowoczesna, ładna kolorowa, kulturalna. To Rosja z miastami które niczym nie ustępują zachodnim, z szczęśliwymi ludźmi sukcesu. To Rosja wielu wybitnych pisarzy poetów, Puszkina, Czechowa, Tołstoja, Dostojowskiego, Gogola. Rosja to kraj Chóru Aleksandrowa, Teatru Balszoj. To Rosja kina na światowym poziomie, to Rosja chwytliwej muzyki, by wspomnieć tylko festiwale Eurowizji w których rosyjscy wykonawcy zajmowali z reguły wysokie pozycje.
    Czyli to taka wersja zachodu, może o wschodnim obliczu gdzie się czasem sporo pije, ale kto nie pije? Niemcy i Francuzi też. I tak Rosję w dużej części na świecie, szczególnie tym zachodnim postrzegano.

    Aż przyszedł 22 lutego i w mediach pojawił się obraz innej Rosji. Tej azjatyckiej, prymitywnej, okrutnej i biednej. Rosji dla której używany sedes to jest idealna bo i praktyczna pamiątka z wojny a pralka to niezrealizowane marzenie żony ruskiego sołdata. O tym jak żyje duża część rosyjskiego społeczeństwa pisałem w jednym z wątków już w tym tekście ->  Jest Putin - jest problem, nie ma Putina - nie ma problemu? Dla przypomnienia  35 milionów Rosjan nie ma w domu toalety, prawie 47 milionów ciepłej wody, a 29 milionów w ogóle nie ma bieżącej wody w domu. W co.. 4, tak w co 4 domu rosyjskim nie ma toalety. To Rosja gdzie bynajmniej nie czyta się Puszkina Tołstoja, nie słucha chórów i nie podziwia jeziora łabędziego.  Bo książkę zastępuje flaszka bimbru. To Rosja niezwykłego prymitywizmu i okrucieństwa. Strzelania dla rozrywki w plecy napotkanym przechodniom, gwałcenia kobiet, obcinania im piersi, kastrowania jeńców. I to nie jest jakiś pojedynczy wyskok pijanego Witalija z Kałmucji. Ale niestety straszna  norma. Zachowania których nie da się zrzucić na krab,że to jakiś zmobilizowany mongoł się wygłupił. Bo takie same sytuacje występowały już w trakcie działań od 2014 roku. Gdy po Rosyjskiej stronie działały siły regularnej armii Republiki Rosyjskiej. I  były to jednostki ekspedycyjne, czyli te lepsze, chciało by się powiedzieć elita armii rosyjskiej. A już wtedy na masową (!) skalę kastrowano jeńców. A wg słów samego Putina:„Cały świat docenia osiągnięcia kulturalne Rosji. Nie można wyobrazić sobie kultury światowej bez kultury rosyjskiej, bez naszej muzyki i literatury”.

    Więc mamy dwie Rosje. I który obraz Rosji jest bardziej prawdziwy? Moskwa i Petersburg plus kilka podobnych miast to tylko takie kropki na mapie rosyjskiego państwa. A cała reszta przestrzeni miedzy tymi kropkami? To Rosja którą przez ostatnie dekady dosyć skutecznie ukrywano. Ale ostatnie 12 miesięcy wyraźnie ukazało czym, jakim państwem jest kraj rządzony przez Putina. I że chyba zdecydowanie mu bliżej do azjatyckiej dzikości niż do europejskiego kręgu kulturowego.

     

     

     

     

     

  • Putin w więziennym pasiaku z bananem na głowie :)

    Putin w więziennym pasiaku z bananem na głowie :)

    Na ścianie jednego z bloków w Kilonii pojawił się niecodzienny mural - Putin z więziennym pasiaku, z napisem "Putin w więzieniu" i z .. bananem na głowie :)

    Dzieło to zostało wykonane przez niemieckiego artystę Thomasa Baumgärtela. Jego znakiem rozpoznawczym są właśnie pojawiające sie w wykonywanych obrazach banany. Wcześniej Baumgärtel portretował w podobny sposób m.in. prezydenta USA Donalda Trumpa i tureckiego przywódcę Recepa Tayyipa Erdogana.

  • Rewolucja w Rosji? Czyli co się dzieje.

       Rewolucja czerwcowa w Rosji? Czyli co się dzieje.

       Stan na godz. 18.00 dnia 24.06.2023

       Na początek, dla osób niezorientowanych, małe wyjaśnienie kto jest kim:
    Jewgienij Wiktorowicz Prigożyn - zwany kucharzem Putina. Urodzony 1 czerwca 1961 w Leningradzie). Szemrana postać która swoja zawodową ścieżkę kariery rozpoczęła od okradania mieszkań. Po ukończeniu 18 roku życia zostaje za kradzież skazany na 2 lata w zawieszeniu. Dwa lata później zostaje skazany na 13 lat pobytu w koloni karnej, gdzie w za rozbój, kradzież i oszustwo (nota bene najprawdopodobniej wydany przez swoich kamratów jako kozioł ofiarny). Z akt sądowych wynika, żę wraz ze wspólnikiem dokonał napadu na kobietę w celu kradzieży jej płaszcza, kolczyków i butów. Według zeznań wspólnika Prigożyn próbował udusić ofiarę, żeby zdjąć jej kolczyki.
    Po wyjściu na wolność wraz z ojczymem sprzedaje hot-dogi, rozwija sieć sklepów spożywczych „Kontrast” (ros. Контраст). Od 1996 roku wchodzi w biznes gastronomiczny. Otwierając kolejne lokale gastronomiczne. I to nie byle jakie. Bo z najwyższej półki. już pierwsza restauracja: „Stary Urząd Celny” (ros. Старая таможня) był to w tym czasie najbardziej ekskluzywny lokal w Petersburgu. Następnie otwiera "Nową wyspę", na statku zacumowanym na Newie. I właśnie w tej restauracji w 2001 roku gościli Putin który przyjmował na obiedzie ówczesnego prezydenta Francji Chiraca. A obsługiwał ich osobiście.. sam Prigożyn. Wówczas to podobno zawiązała się znajomość/przyjaźń między Prigożynem i Putinem. No może nie całkiem przyjaźń, gdyż po latach Putin tak mówił o Prigożynie: "Znam tego człowieka, ale nie zalicza się do moich przyjaciół.". Ale znajomość i to bliższa musiała być, gdyż dwa lata później Putin swój urodzinowy bankiet organizuje właśnie na "Nowej wyspie". A wcześniej w 2002 roku w tym samym miejscu Putin wraz ze swoją wówczas jeszcze akceptowaną żoną Ludmiłą Putin spotka się z George'em i Laurą Bush.
    Następnie w latach 2002 - 2012 funkcjonuje sieć barów typu fast food o nazwie „Blin! Donald’s”. W 2009 roku Prigożyn otwiera restaurację w samym Białym Domu w Moskwie. Czyli w siedzibie rosyjskiego rządu, gdzie znajduje się kancelaria premiera Rosji, gabinety wicepremierów i różne biura rządowe. Czyli same centrum rosyjskich władz. A to świetna pozycja do zdobycia wielu wielu kontaktów. Z czego Prigożyn szybko korzysta, rozwijając swoje biznesowe imperium. Kolejne zamówienia szybko wypełniają portfel. Zaczyna się w 2011 roku od cateringu dla moskiewskich szkół, by już rok później w 2012 roku zdobyć zamówienia od wojska. Do tego stopnia iż w 2013 roku (podobno) Prigożyn kontroluje już 90% dostaw jedzenia dla rosyjskiej armii.
       Następnie jak kula śnieżna. W 2013 roku w Petersburgu powstaje Agencja Badań Internetowych, powszechnie zwana "fabryką trolli". Rok później tj, 2014 roku powstaje osławiona Grupa Wagnera (o tym dalej). Od 2015 roku Ministerstwo Obrony zleca spółkom Prigożyna różnorodne remonty obiektów wojskowych.  1 października 2019 roku powstaje grupa medialna Patriot (z Prigożynem jako szefem rady nadzorczej), utworzona z wiodących serwisów informacyjnych powiązanych z Prigożynem: Narodnyje Nowosti, Ekonomika Siegodnia i Politika Siegodnia oraz Federalnej Agencji Informacyjnej. W ubiegłym roku grupa ta posiadała ponad setkę serwisów (odwiedzanych miesięcznie przez 68 mln unikalnych użytkowników), stacje telewizyjne, ponad 500 popularnych kont informacyjnych w serwisie VKontakte i platformę blogową, kontrolowała regionalne wydania „Moskowskiego komsomolca” i „Komsomolskiej prawdy”.  (miały być 2 zdania i wyszło aj )
       Jak wiec widać Prigożyn to nie jest taki nikt.  Ale najbardziej kojarzony jest z tzw. Grupą Wagnera.
       Grupa Wagnera - czyli prywatna armia Prigożyna. Choć z tą prywatnością to takie umowne. Bo w żadnym sprawnie działającym kraju taka zbrojna grupa nie może działać bez aprobaty władz (nie mówię tu o krajach afrykańskich;) ).  Czyli i w Rosji działalność tej grupy musiała być w jakiś sposób co najmniej aprobowane przez władze. A bardziej prawdopodobne jest iż to po prostu jakieś służby czy armia powołały do życia tą jednostkę. Rękoma lub za pomocą Prigożyna. Bo posiadanie takiej formacji było (do wczorajszego wieczora ;) ) niezwykle korzystne dla Federacji Rosyjskiej.  Dobrze wyszkolone i uzbrojone jednostki, z którymi oficjalnie Rosja nie ma nic wspólnego,  były idealnym narzędziem do rozszerzania w białych rękawiczkach.. rosyjskich wpływów tam gdzie z różnych względów lepiej było udawać iż nas (Rosjan) nie ma i to nie nasza sprawka. Czyli Afryka, Syria, czy 2014 rok i Donbas. Wszędzie tam działały jednostki Wagnera. Wszędzie tam gdzie trzeba było ukryć (oficjalnie) obecność oddziałów regularnej armii rosyjskiej.
       Tak było też i w 2014 roku w Donbasie, gdzie to wg rosyjskiej propagandy sami mieszkańcy się zbuntowali, mając dość opresyjnego ukraińskiego reżimu i pragnąc ruskiego miru. W tej sytuacji odziały Wagnera były jak znalazł. Uczestnicząc w walkach o Debalcewo i szturmie ługańskiego lotniska. Kijów oceniał wówczas liczebność członków Grupy Wagnera, którzy walczyli we wschodniej Ukrainie, na ponad 1,5 tysiąca osób.
       A skąd nazwa Wagner? Wśród ponad 260 uczestników jednej z pierwszych akcji tej grupy w Syrii (w bodajże 2014 roku) był Dmitrij Utkin, znany także jako „Wagner”. Pseudonim pochodzi od Ryszarda Wagnera, ulubionego kompozytora Adolfa Hitlera. Utkin podobno miał być zafascynowany niemieckim faszyzmem. Na obojczykach ma wytatuowane symbole SS (!!).
       Siergiej Kużugietowicz Szojgu - od 2012 roku minister obrony Federacji Rosyjskiej. Co ciekawe, nie jest wojskowym. Z wykształcenia jest inżynierem budownictwa. I przez wiele lat pracował w rożnych przedsiębiorstwach budowlanych.
       Walerij Wasiljewicz Gierasimow - od Od 9 listopada 2012 szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej i I zastępca ministra obrony Federacji Rosyjskiej.
       Ramzan Achmatowicz Kadyrow - prezydent/szaf, zwał jak zwał. Samodzielny władca w Czeczeni. W zamian za utrzymanie Czeczeni w ramach rosyjskich granic, mający wolną rękę w zarządzaniu tą republiką. Posiadający własne odziały zbrojne. Dobrze uzbrojone, oficjalnie rwące się do walki, ale jakoś "dziwnym trafem" nigdy  na tą 1 linie walk nie mogące trafić.
       Władimir Władimirowicz Putin - przedstawiać chyba nie trzeba ;)

       Więc wracając do meritum. Przez ostatnie miesiące, a tygodnie to już szczególnie Jewgienij Prigożyn zawzięcie za pośrednictwem kontrolowanych przez siebie mediów z szczególnym uwzględnieniem kanałów na Telegramie, krytykuje wiele aspektów tej Specjalnej Operacji Wojskowej oraz często gęsto atakuje wyższe kierownictwo wojskowe z szczególnym naciskiem na Gierasimowa i Szojgu. Jako tych odpowiedzialnych za to, że ta 3 dniowa operacja wojskowa okazała się klapą w każdym aspekcie. Początkowo są to dosyć łagodne ataki, by z czasem przerodzić się w ostre i bezpośrednie inwektywy pod adresem Szojgu i Gierasimowa.  To już powinno dać do myślenia, iż w kraju gdzie miliarderzy zarządzający potężnymi spółkami wypadają z okien, tu nic się nie dzieje. 

       W sobotę (10 czerwca) rosyjskie ministerstwo obrony informuje, że wszyscy członkowie oddziałów ochotniczych muszą do końca miesiąca podpisać kontrakt z ministerstwem. W zamian za ubezpieczenie, opiekę, wypłaty dla bliskich w razie śmierci kalectw itp. itd.  A w praktyce chodzi o właczenie tych różnych jednostek bezpośrednio w struktury rosyjskiej armii i pozbawienie ich dotychczasowej samodzielności (bo to nie tylko Wagner ale i Kadyrow i kilka innych jednostek w Rosji).
       Kadyrow ze swoją prywatną armią deklaruje że podpisze stosowną umowę. A Prigożyn, najpierw (a raczej wykrzykuje) głośne Niet, potem z umową w reku kręci filmik jak to pani w okienku nie chce mu tych papierów przyjąć i zamyka okienko/kratę przed nosem. By w końcu przyznać, iż jednak tą umowę podpisze. Ale zachowanie nie zmienia i dalej w coraz ostrzejszej formie atakuje już nie tylko Gierasimowa i Szojgu, ale wręcz mówi, iż to Rosja zaatakowała Ukrainę. Że  Rosjanie są oszukiwani (!) przez władze w Moskwie. Prowadzimy specjalną operację wojskową, której ceną jest całkowite zniszczenie rosyjskiej armii i po co? Żeby ktoś mógł dostać gwiazdę marszałkowską - pomstował.
       Tego już było widocznie za wiele, bo wiele wskazuje na to iż gdzieś w tej przysłowiowej Moskwie postanowiono Prigożyna osadzić w miejscu. I wczorajszego wieczora ostrzelano obozy Grupy Wagnera. Niszcząc ale i zabijając wielu najemników. Rakiety /pociski nadleciały z terenów kontrolowanych przez siły rosyjskie. Działanie w zamierzeniu mające najpewniej utemperować Prigożyna, pokazując mu wyraźnie iż ani on ani jego grupa nie są tacy nietykalni.
       I jak to regularnie bywa w trakcie tej operacji wojskowej, gdzie od roku Rosji wszystko wychodzi na opak, i tym razem, co jakoś nie powinno dziwić, wyszło na opak. Prigożyn zamiast się ukorzyć, zrozumiał chyba, iż tak się daleko zapędził, że czas robienia kariery youtubera czy raczej telegramowca się kończy. I rozpoznawalność jaką zyskał, sława już może go nie ochronić jeśli nie przed aresztowaniem i wizytą na Lubiance to po prostu przed wypadnięciem przez okno lub wypiciem zatrutej herbatki. I tak jak już stare przysłowie mówi, iż szczur przyciśnięty do ściany, zamiast uciekać to atakuje. I wygląda na to, że tak postąpił Prigożyn. Wczoraj wieczorem na kanałach telegramowych powiązanych z Wagnerem został opublikowany filmik który pokazuje zniszczoną w wyniku rosyjskiego ostrzału bazę Wagnera. Kilkanaście minut później pojawia się kolejny filmik, już z Prigożynem w roli głównej. Prigożyn stwierdza, że za atakiem stoją Szojgu i Gierasimow. I obiecuje się z nimi rozliczyć. I wzywa żołnierzy regularnej armii do pomocy z rozprawieniem się z Szojgu.
    Reakcja władz jest natychmiastowa. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji ogłosiło wpisanie Prigożyna na listę agentów zagranicznych. A FSB wszczyna śledztwo przeciwko Prigożynowi oskarżając go o nawoływanie do "zbrojnego buntu".
       Jednocześnie pojawiają się informacje iż jednostki Wagnera opuszczają swoje pozycje i kierują się w stronę granicy Rosyjskiej, przekraczając ją koło północy. I zmierzając m.in. w stronę Rostowa nad Donem. Dużego i niezwykle ważnego miasta w kontekście wojny w Ukrainie. Hubu logistycznego, bazy materiałowej jak i miejsca gdzie jest umiejscowiona kwatera główna Południowego Okręgu Wojskowego. Miejsca skąd są koordynowane walki na ukraińskim froncie (!).
       Władze przygotowują obronę Rostowa. Ale rano się okazuje, ze Rostów nad Donem jest kontrolowany przed oddziały Wagnera. I co istotne, został on opanowany bez walki.  W tym momencie wydarzenia przyśpieszają. Oddziały Grupy Wagnera uzbrojone w czołgi, transportery opancerzone i broń przeciwlotniczą ruszają na Moskwę i Wołgograd. Jedyna reakcja oddziałów regularnych to są ostrzały kolumn Wagnera prowadzone z helikopterów. Z dosyć kiepskim skutkiem, gdyż się okazuje iż jednostki Wagnera posiadają ze sobą silna obronę przeciwlotniczą. I kilka helikopterów spada. Po godzinie 9 Putin wygłasza krótkie, (nagrane już wcześniej) 5 minutowe orędzie. W przemówieniu tym działania Prigożyna nazywa zdradą, ciosem w plecy i przyrównuje sytuacje do 1917 roku, zapowiadając ostrą karę. "Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej otrzymały rozkaz zneutralizowania tych, którzy zorganizowali zbrojne powstanie" (...) "Wszystkie stosowne rozkazy zostały wydane armii rosyjskiej. Nie popełniajcie błędu i przestańcie walczyć" - apeluje.
       Następnie przez cały dzień oddziały Wagnera zmierzają w kierunku Moskwy. Kolumną zmierzającą do tego miasta dowodzi podobno Dmitrij Utkin vel Wagner. I vo warto podkreślić, jednostki te są praktycznie nie niepokojone, nie niezatrzymywane. Co z jednej strony dziwi, ale z drugiej nie aż tak bardzo. Gdyż po jednej stronie mamy doświadczonych frontowców, świetnie wyposażonych w tym w broń ciężką, czołgi transportery. Owianych legendą zdobywców Bachmutu i generalnie jednych z niewielu skutecznych jednostek armii rosyjskiej. A po drugiej oddziały tyłowe, bez żadnego doświadczenia frontowego. Rosgwardia, OMON, policja. Bo to co wartościowe, to już dawno zostało skierowane na linie frontu, by odpierać zapowiadaną/trwającą ofensywę ukraińską.  A na tyłach pozostały takie odziały jak Rosgwardia, stworzona do pilnowania tyłów, pacyfikowania ludności i zwalczania dywersantów. Policja która jest dzielna w wymuszaniu łapówek i palowaniu własnych obywateli. Więc nie powinno dziwić, że jednostki te, nawet jeśli znalazły się na drodze oddziałów Wagnera, wolą się usunąć na bok.  Natomiast to co dziwi, to brak szerszego zaangażowania lotnictwa. Gdyż nawet uwzględniając fakt, iż oddziały Wagnera posiadają mobilną broń przeciwlotniczą (zarejestrowano w kolumnach Wagnera zestawy Pancyr) to jednak nie jest to żadna cudowna broń.  Ale nie słychać o żądnych większych atakach na te kolumny..
       Wg informacji z sobotniego wieczora jednostki Wagnera są już 2 godz od Moskwy. Miasta do którego w panice są ściągane różne oddziały. W tym także i jednostki wycofywane z ukraińskiego frontu. Zaminowywane są mosty prowadzące do Moskwy, amatorskie filmiki pokazują tworzone z ciężarówek blokady na drogach lub koparki rozkopujące drogi w poprzek. W samym mieście są tworzone punkty oporu z worków z piaskiem. W większości obsadzane jednak przez policje i różne tyłowe formacje. Z jednej strony są to duże ilości ludzi. Nawet uzbrojonych w broń przeciwpancerną czy transportery opancerzone. I do tego jest ich zdecydowanie więcej niż to co idzie na Moskwę. Ale z drugiej strony, doświadczeni frontowcy z Wagnera, owiani nimbem zwycięzców, przeciw mieszaninie oddziałów, gdzie mało kto miał możliwość strzelać w prawdziwych działaniach wojennych.
       Czy dojdzie do bratobójczych walk o Moskwę? Czy Prigożyn odważy się zaatakować Moskwę i doprowadzić do jednej z kilku sytuacji na przestrzeni wieków gdy toczą się walki o to miasto (ostatni kto próbował zdobyć Moskwę to był wermacht w 1941 :)). Czy może jak w Rostowie czy Woroneżu, to całe pospolite ruszenie po prostu pozostanie bierne pozwalając oddziałom Wagnera dotrzeć na plac czerwony i hm przejąc władzę?
       A może zakończy się to wszystko jakimś porozumieniem? Bo chodzą uparcie różne słuchy, iż to wszystko to jakaś ustawka, maskirowka. Choć nie za bardzo wiadomo (na razie przynajmniej) w jakim celu.
       O tym co i jak, zdecyduje najbliższe kilkanaście godzin. Czy wręcz dzisiejsza noc. Pisze to koło godz 18.

     edit:  Godz  20.40
       Historia dopisała zakończenie szybciej niż się zdawało. Z wielkiej chmury mały deszcz? Jak ogłosiły oficjalne konta telegramowe Grupy Wagnera, Prigożyn oświadczył: Chcieli zdemontować PKW Wagner. Wyszliśmy 23 czerwca na Marsz Sprawiedliwości. W ciągu dnia przeszliśmy prawie 200 km od Moskwy. W tym czasie nie przelaliśmy ani kropli krwi naszych bojowników Teraz nadeszła chwila, kiedy może się polać krew. Dlatego rozumiejąc odpowiedzialność za rozlew krwi rosyjskiej po jednej ze stron, zawracamy nasze konwoje i zgodnie z planem wracamy do obozów polowych
       Do tego w negocjacje między Prigożynem a Moskwą włączyły się białoruskie władze. Łukaszenka miał wynegocjować wstrzymanie działań. Postępowanie karne prowadzona przez FSB przeciwko Jewgienijowi Prigożynowi ma zostać umorzone na mocy rozkazu Putina, a członkowie Grupy Wagnera, którzy brali udział w tym „zamachu stanu”, mają otrzymać swego rodzaju imunitet. Natomiast sam Prigożyn ma wyjechać na Białoruś.
       No nie powiem, spore rozczarowanie. Nie będzie dymów nad Moskwą ;) Małym pocieszeniem może być iż Rosjanie sami sobie w ciągu ostatniej doby zestrzelili kilka (6-7) śmigłowców (jak podaje powiązany z dowództwem sił powietrznych kanał Fighterbomber : trzy śmigłowce walki radioelektronicznej Mi-8MTPR-1, jeden „zwykły” Mi-8, jeden Ka-52, jeden Mi-35, a także jeden samolot dowodzenia Ił-22 (WZPU, czyli wozdusznyj punkt uprawlenija). W tym ostatnim miała zginąć ośmioosobowa załoga). Najbardziej w tym wszystkim zaboli ruskie lotnictwo strata 3 Mi8MTPR (inne źródła podają, że 2 zostały zestrzelone a jeden uszkodzony wylądował) - czyli śmigłowce do zakłócania stacji stacji radiolokacyjnych służących do kierowania ogniem przeciwlotniczym lub radarów innych samolotów czy dronów. Śmigłowce niezwykle cenne nie tylko ze względu na swoje przeznaczenie ale i z uwagi iż Rosja ma ich niewiele (szacuje się, że w użytkowaniu tylko kilkanaście). No i wielkie składy paliwa w Woroneżu. Ostrzelane i wysadzone gdy do Woroneża wkraczała Grupa Wagnera. Takich strat to nawet Ukraińcy im nie potrafili zadać w tak krótkim czasie :)

    edit: godz. 22.00
       Dziwnie się to wszystko zakończyło. Koło południa wyglądało jak rasowa wojna domowa. Z zdobywaniem stolicy nieprzyjaciela. A kilka godzin później wszystko się rozchodzi po kościach. hm.. Generalnie wygląda na to, że nikt nie wygrał.
       Putin - nie utopił buntu w krwi. A taka jest tradycja. Buntowników się topi w ich własnej krwi. A przynajmniej przywódców. Władca/car który się z buntownikami dogaduje pokazuje swoją słabość. A w systemie totalitarnym władca/car nie może być słabym człowiekiem. A to zły prognostyk dla Putina.
       Prigożyn - chyba więcej stracił niż zyskał. Nie doprowadził do usunięcia ze stanowisk ani Szojgu ani Gierasimowa. Ani nie doprowadził do żadnych zmian w dowództwie wojskowym, które tak oskarżał o całe bagno w jakim znalazła się rosyjska armia w Ukrainie. Do tego w teorii szło mu tak łatwo i nagle się cofa? Mając w teorii zwycięstwo na wyciągnięcie ręki? Myślę, że tak to może być odbierane przez jego towarzyszy. A takie odczucie, iż byliśmy tak blisko i kazano nam się wycofać, jest bardzo niebezpieczne dla "góry".
       Choć prawda jest pewnie prostsza. Siły które jechały w kierunku Moskwy, to nie były to jakieś znaczące siły (podaje się że średnio mogło to być 1000 do 2000 ludzi). Więc może porozumienie zawarte z Moskwą jest takim głosem rozsądku. Moskwa jest potężnym miastem. I zdobycie jej kilkunastoma czołgami czy BWPami byłoby osiągnięciem niespotykanym, nawet jeśli miasta bronią słabe jakościowo siły. Więc może Prigożyn stwierdził, że lepiej się wycofać teraz, niż jak się dostanie łupnia pod Moskwą.
    Z drugiej strony porwał, pociągnął za sobą wiele osób. One mogą się czuć zawiedzione włożonym wysiłkiem który nic nie przyniósł. A jednostki które się poddały Wagnerowi czy wręcz opowiedziały się po stronie Wagnera? Gdy drugi raz Prigożyn postanowi coś takiego zrobić może się okazać, że już mało kto będzie chciał iść za nim. Na telegramowych kontach wagnerowców już się krzyczy o zdradzie.
       No i sam wyjazd na Białoruś. To forma zesłania, kary. A karę otrzymuje przegrywający.
       Poza tym ta emigracja na Białoruś , wcale nie musi zapewnić Prigożynowi bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie, pozbawiony ochrony swoich ludzi może któregoś dnia wypaść z okna czy struć się kolacją.. Bo Putin takiej zniewagi to nie daruje. I nawet jeśli Łukaszenka szczerze chce mu tą ochronę zapewnić, to się może okazać, że białoruskie służby (na wskroś zinfiltrowane przez Rosję - notabene z pomocą Łukaszenki) będą bardziej słuchały poleceń z Moskwy niż z Mińska. Więc ten pobyt Prigożyna na Białorusi może się okazać taki niezbyt długi.. Tak więc słabe perspektywy przed Prigożynem..

       I na koniec jeszcze jeden wątek, który trzeba rozważyć. Iż ta cała akcja to była jakaś ustawka, maskirowka, w której Prigożyn był tylko pionkiem, wykonawcą czyiś poleceń. Za tą opcja przemawia jeden zastanawiający fakt. Kolumny Wagnera kierujące się na Moskwę idą sobie całkiem swobodnie. Owszem, jak wspominałem, na ziemi nie mają za bardzo przeciwnika. Ale pozostaje lotnictwo. Którym gdyby chciano, można by narobić bigosu. A jednak lotnictwo się nie pojawia. Pytanie, czemu, jeśli sytuacja taka poważna to nikt go nie nakazuje użyć.. Czyżby by nie zaszkodzić za bardzo grupom Wagnera? hmm...
       A więc wracając do kwestii maskirowki. Mówi się o tym dużo. Ale by ta ustawka miała sens, ktoś musiał by na niej zyskać. A jak wspominałem wcześniej, tutaj nie ma wygranych. Owszem, mogło być tak, że plany planami a ich realizacja jak zwykle w Rosji wyszła na opak. I może ten "pucz/bunt" miał się inaczej skończyć. Ale tu się ciśnie pytanie, jakie miały być założenia tej akcji? Wytłumaczenia są dwa.
       Jedno przewijające się przez media (i wg mnie mało prawdopodobne) iż było to działanie nastawione na wzmocnienie władzy cara Putina. By zyskać pretekst, że teraz pod pozorem rozliczania się z buntownikami i ich poplecznikami, zaczną się czystki w różnych częściach Rosji. Jednakże trzeba tu jedna istotną rzecz przypomnieć. Putin ma władze absolutną. I nie potrzebuje żadnych takich dziwnych pretekstów by kogoś pozbawić czy to stanowiska czy to głowy. A rosyjska Duma w ekspresowym tempie uchwali każdą ustawę, każdy akt jaki przyjdzie z Kremla. Nawet gdyby na Kremlu postanowiono iż przesuwa się datę rozpoczęcia nowego roku na 1 lipca, to Duma bez głosu sprzeciwu, a raczej z aplauzem do końca czerwca ten akt uchwaliła.  Więc Putin nie potrzebuje takiej maskirowki by zrobić u siebie porządki. Które nota bene są cały czas robione. Bo o tym że komuś w Rosji się coś dziwnego przytrafiło, to dosyć regularnie co jakiś czas słyszymy.
       Tutaj często powołuje się na przykład Turcji i Erdogana. I nieudanego przeciw niemu puczu z 2016 roku. I nie zauważa się jednak dosyć istotnej różnicy. Turcja, nawet ta pod rządami Erdogana była (i w jakiejś części jest do dziś) znacznie bardziej demokratyczna niż Rosja Putina. Wtedy Erdogan chcąc zrobić porządek u siebie (porządek czyli bardziej skonsolidować swoją władzę) potrzebował jakiś pretekstów, by dziesiątki tysięcy ludzi wyrzucić z zajmowanych stanowisk a kolejne tysiące uwięzić. Natomiast Putin nie potrzebuje takich pretekstów. Tym bardziej,że społeczeństwo rosyjskie jest nieporównywalnie bardziej sterroryzowane czy może raczej pogodzone ze swoim losem, niż społeczeństwo tureckie.
       A i cena za takie działanie była by niewspółmiernie wysoka. stracony sprzęt, zestrzelone śmigłowce, wypalone wielkie składy paliwa. Ale co bardziej istotne niż zamienione w złom śmigłowce, to ruina upadek image’u Putina jako silnego władcy który twarda ręką dzierży ster władzy (co jak wspomniałem już wcześniej) dla samego Putina w dłuższej perspektywie może być bardzo niebezpieczne. Bo w systemach totalitarnych słabego władcę się często usuwa/zamienia na innego. A taka zamiana nie jak w systemach demokratycznych nie  wiąże się z spokojną i zasobną emeryturą, ale częstokroć związana jest z kulką w głowie lub szarfą okręconą wokół szyi (a historia zmiany władzy rosyjskich carów jest pełna takich przykładów).

       Tak więc jeśli to nie maskirowka Putina, to może była to akcja inspirowana przez jakieś rosyjskie służby/oligarchów/lub oligarchów z porozumieniu ze służbami? W celu? hm no właśnie hm, obalenia Putina? A jeśli tak to czemu nie próbowano doprowadzić tego do końca? Czyżby przeliczono się z siłami i miano nadzieje, że Moskwę się zdobędzie z marszu kilkoma czołgami? Czy że może Putin ucieknie i sam się podda? Jedno i drugie założenie bardzo naiwne.
       To może w takim razie, jeśli nie Putin ani jakieś służby to może jest to działanie sił/służb zagranicznych? Ukraińskich, amerykańskich zachodnich? Fajnie to brzmi, ale jeśli Ukraińcy mieli by takie możliwości działania w Rosji, by móc organizować tego typu akcje to raczej już by tą wojnę kończyli jako zwycięzcy a nie dalej męczyli się na zaporoskich stepach. Więc może szeroko pojęty zachód lub Stany Zjednoczone? Jeszcze mniej prawdopodobne. Biden raczej nie jest typem polityka/człowieka który dałby przyzwolenie na tego typu działania. Jeśli już po kimś można byłoby się tego spodziewać to po Trumpie (pomijając jego względną pro rosyjskość). No i Prigożyn agentem amerykańskim czy ukraińskim? Jakiś deal z Budanowem (szef ukraińskiego wywiadu wojskowego) na zasadzie, Ty zrobisz rozpierduchę na zapleczu a my obiecujemy że do końca wojny postaramy się tak strzelać by Cie nie trafić. A po wojnie tak ścigać by Cię nie złapać :) Ciekawe, ale bliżej SF niż rzeczywistości.

       A może była to maskirowka ale skierowana w stronę Ukraińców? Patrzcie, u nas bunt, zamieszanie, zaplecze się wali, morale w oddziałach leci na łeb na szyję, macie idalną szansę by zaatakować i rozbić nasze linie. I przy tego typu założeniu Ukraińcy ruszają swoje główne siły - a pamiętajmy, że to co na razie jest zaangażowane w ramach obecnych działań, to jakoś tylko mniej niż połowa tych sił które czekają dopiero na wejście do walki. Tak wiec dowództwo ukraińskie widząc co się dzieje, jak się w teorii wali rosyjskie państwo, rzuca do ataku te główne siły, które.. nadziewają się na przygotowaną do tego rosyjskie silne i dobrze zorganizowane odwody. I w rosyjskim założeniu, dochodzi do masakry ukraińskich oddziałów, rosyjskie przechodzą do kontrnatarcia i generalnie jest pięknie i super (z rosyjskiej perspektywy).
       Jeśli takie było założenie to nie wypaliło podwójnie. Z jednej strony gdyż Ukraińcy jednak nie rzucili się w szaleńczym ataku do przodu (choć wieczorem takie wieści się pojawiły, ale wygląda na to, że to też jakaś podpucha). A z drugiej strony jest też taka opcja, iż ta akcja początkowo planowana jako udawany bunt/pucz w pewnym momencie naprawdę się przerodziła w autentyczny bunt/pucz. Może Prigożyn zorientował się lub doszedł do wniosku, że ta zabawa nie może się skończyć ot tak niczym i w efekcie znów może stać się kozłem ofiarnym. I ktoś na górze upiecze sobie kilka pieczeni na jednym ogniu. Zrealizuje cele (jakie by nie były) tej akcji. A przy okazji pozbędzie się go i zlikwiduje ta jego armię. I w tej sytuacji postanowił pójść na całość. Licząc że coś ugra dla siebie. Ta opcja w jakiejś części pokrywa się z tym co w następnym zdaniu piszę.

       Bo być może, jak to mawiają, proste wyjaśnienia są najlepsze? Może po prostu Prigożyn zorientował się iż przeszarżował z samodzielnością i z kreowaniem się na tego jedynego kto jest "uczciwy" i chce dobrze dla Rosji. I czując czy po prostu wiedząc (a kontakty i znajomości niewątpliwie ma) że zaraz kiepsko skończy i wybierze się na piwo do Abrahama, to postanowił coś zrobić. Jakiś szalony desperacki ruch, ale dający mu szansę by coś ugrać. I czy coś ugrał? Jak pisałem powyżej, wg mnie niezbyt. Bo te gwarancje bezpieczeństwa Łukaszenki jak wspomniałem, nie określiłbym ich zbyt pewnymi.

       Jak więc widać, pytań i wątpliwości jest sporo. A odpowiedzi brak. Jak na razie brak. Bo być może z czasem w kolejnych miesiącach zaczną wypływać różne informacje (tak jak dopiero po roku zaczęły wypływać różne wieści jak naprawdę wyglądał początek rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym ubiegłego roku). Np. ze strony zachodnich służb. Bo można chyba w ciemno założyć że amerykański wywiad jednak wie trochę więcej o tym co się dzieje w Rosji niż media/dziennikarze. Więc na wyjaśnienie tej zagadki pewnie jeszcze sobie poczekamy.

    Edit: niedzielny ranek
    Ps. i na koniec trochę humoru. Kadyrowcy dotarli do Moskwy bronić jej przez Wagnerem. Punktualnie w czas :)
    Jak zwykle tiktokowi wojownicy są na czas.. tam gdzie już nie strzelają :)
    https://twitter.com/i/status/1672839079182979073
    https://www.youtube.com/watch?v=vRhQ_Yfwcjg 

Polecane artykuły

Królestwo Polskie - polskie czy nie?

123 czy może 86?

Ziemia Święta przeklęta?

Rewolucja w Rosji? Czyli co się dzieje.

Niemiecka atomowa logika

Postawmy pomnik Putinowi

Pogrobowy prezent Göringa

Jest Putin - jest problem, nie ma Putina - nie ma problemu?

Wokół Ukrainy

ZDJĘCIA BEZ CENZURY - OD 18 LAT!

Orki na Ukrainie też giną - zdjęcia BEZ CENZURY - OD 18 LAT

Wojna w Ukrainie na fotografii

GALERIE

MODELARSTWO + RZECZYWISTOŚĆ

Humor - z przymróżeniem oka ;)

ZSRR

Wspólczesna Rosja na wesoło ;)

Rosja to stan umysłu xD

Putin w krzywym zwierciadle xD

Armia rosyjska xD