12 powodów czemu należało by postawić Putinowi pomnik
Putin - geniusz strategi, mistrz w szachy 5D itp.. Do początku tego roku było tego typu eufemistyczne określenia często towarzyszyły Władymirowi Putinowi. I patrząc z perspektywy czasu, do pewnego momentu można było znaleźć argumenty na ich uzasadnienie. No bo 2 druga wojna czeczeńska, potem Gruzja wraz z Osetią i Abchazją, następnie Krym i Donbas wraz z Ługańskiem. No niewątpliwie można uznać te wszystkie rzeczy za rosyjskie czy putinowskie sukcesy. Bo nawet Krym i Donbas Europa i świat przełknęły, przetrawiły i pogodziły się z tym stanem rzeczy. A potem przyszedł 24 lutego 2022 roku. I tu Putin osiągnął jeszcze więcej dziejowych rzeczy. Na tyle wiele, że może warto było by postawić mu pomnik. No może nie jakiś duży i nie z kamienia ani ze spiżu. ale z plastiku i taki raczej mały.. bo w końcu to co się nie udało wielu, to się udało właśnie Putinowi. Co prawda te osiągnięcia nie są tego rodzaju czego by sam Putin oczekiwał ;) Ale są. Ot, weźmy kilka z nich..
(edit: miało być krótko ale choć kilka razy skracałem i wyrzucałem pewne partie tekstu, i tak wyszło chyba długo)
1. Szwecja i Finlandia w NATO.
Dla osób nie zorientowanych w polityce europejskiej i w europejskiej historii, może to niewielkie wydarzenie. Ot, dwa dodatkowe kraje w konglomeracie wielu innych państw. No ale nie do końca. Bo Szwecja i Finlandia ze względu na swoją historie i różne uwarunkowania politycznie prezentowały inną wizje co do swojego miejsca i roli w tej części mapy. I w tej wizji z różnych przyczyn nie było miejsca na jakiekolwiek zbiorowe układy bezpieczeństwa.
Szwecja po okresie wielkich ekspansjonistycznych planów, np. z uczynienia z Bałtyku swojego wewnętrznego morza/jeziora (co w Polsce, dzięki Sienkiewiczowi jest mocno utrwalone w powszechnej pamięci) skręciła w stronę całkowitej neutralności. Znalazło to odbicie w zachowaniu neutralności w trakcie I i II wojny światowej (co nie wykluczało współpracy gospodarczej z III Rzeszą). Następnie cały okres po II wojnie światowej, w trakcie tzw. zimnej wojny, Szwecja także pozostawała poza rywalizującymi blokami. Ta neutralność na przestrzeni lat trochę niuansowała się. Np.w latach 90. Szwecja zrezygnowała ze swej typowej neutralności, charakteryzującej się nieangażowaniem się po jakiejkolwiek ze stron międzypaństwowego konfliktu zbrojnego i zaczęła określać się jako państwo bezaliansowe, tj. państwo pozostające poza sojuszami wojskowymi i dowolnie kształtujące swoją politykę w trakcie ewentualnych działań wojennych.
Jednakże jakby tych manewrów nie nazwać, to Szwecja cały czas pozostawała poza wszelkimi blokami/zbiorowymi sojuszami. I nie zanosiło się na zmiane tej sytuacji, gdyż zarówno w społeczeństwie jak i w klasie politycznej panował dosyć zgodny i stabilny konsensus co do pozostania poza wszelkimi układami. Aż nadeszła wiosna 2022 roku i coś co się wydawało niemożliwe stało się faktem. Szwecja składa akcesję do NATO.
Finlandia. Tu sytuacja była podobna. Choć ta neutralność Finlandii wynikała z narzuconego wyboru. Po 1945 roku był to swego rodzaju deal z zwycięską Rosją. W zamian za wewnętrzną wolność (wojska radzieckie opuściły Finlandię do 1956 roku) kraj pozostał w oficjalnej neutralności, która de facto oznaczała pozostanie w strefie wpływów radzieckich. Po rozpadzie imperium zła w 1994 roku Finlandia wstępuje do Unii Europejskiej. Ale w kwestiach zbiorowych układów bezpieczeństwa dalej pozostaje na uboczu. Starając się pozostać takim pomostem między Wschodem (Rosja) a szeroko pojętym światem zachodnim. Przez 30 lat w miarę się to sprawdza. Finlandia bedąc częścią świata zachodniego (UE) korzysta z dobrych relacji z Rosją na polu gospodarczym. Ale nadchodzi 24 lutego 2022 roku i jak widać nawet Finowie stwierdzili, że dalej nie da się polegać na rosyjskich gwarancjach bezpieczeństwa. A samemu bronić się jest trudno (jak w 1939-1940 oraz w 1944). Więc naturalnym stał się akces do NATO.
W efekcie Sojusz Północnoatlantycki powiększa się o 2 i to nie byle jakie kraje. Bo kraje z jednymi z lepszych sił zbrojnych. A Rosja..? Rozpoczynająca wojnę w Ukrainie pod hasłem odsunięcia NATO od swoich granic, po roku wojny ma (ściśle będzie miała) dodatkowe 1300 km bezpośredniej granicy z NATO :) a morze Bałtyckie staje się de facto wewnętrznym natowskim jeziorem, gdzie flota rosyjska wiele już nie zdziała.
Niewątpliwy "sukces"Putina :)
2. Śmierć mózgowa NATO
W 2019 roku w wywiadzie dla „The Economist” Emmanuel Macron powiedział: „To, czego teraz doświadczamy, jest śmiercią mózgową NATO." Zapytany, czy nadal wierzy w efektywność artykułu 5. traktatu waszyngtońskiego, zgodnie z którym atak na jednego z sojuszników jest uważany za atak na wszystkich członków NATO, odpowiedział, "nie wiem". Dla przypomnienia, artykuł 5. stanowi, że zbrojna napaść na jednego z sojuszników będzie uznana za napaść na wszystkich członków sojuszu.
Ta opinia Macrona, choć dosyć powszechnie skrytykowana, stanowiła jednak takie odbicie pewnego zwątpienia w realność gwarancji jakie kraje NATO sobie wzajemnie zapewniają. Szczególnie w obliczu polityki ówczesnego amerykańskiego prezydenta, mocno akcentującego oczekiwania, iż Stany nie będą wszystkim zapewniały darmowego bezpieczeństwa. A szczególnie tym którzy sami sobie ie chcą go zapewnić, czyli na własne siły zbrojne wydają niewielkie pieniądze.
Porzucenie Kurdów w Syrii przez USA i oddanie ich na łaskę a raczej niełaskę Asada i Erdogana (przywódcy Syrii i Turcji) nie podbudowało w tej sytuacji wiary USA jako gwaranta bezpieczeństwa.
Stąd i też coraz mocniej akcentowane w tym czasie pomysły, iż Europa powina się sama bronić i polegać tylko na sobie. I szczególnie przez Francje forsowana idea jakiś wspólnych europejskich czy unijnych sił zbrojnych.
No i przyszedł 24 lutego 2022 roku, brutalna napaść Rosji na Ukrainę. I po roku wojny okazuje się, że NATO ze Stanami Zjednoczonymi na czele potrafi, w miarę sprawnie wystąpić w wspólnym froncie przeciwko Rosji. Owszem, nie jest to działanie z art. 5, a więc obecne działania są o kilka poziomów niższej wagi niż wzajemna kolektywna zbrojna wspólna obrona.
Ale i tak sam Macron w zeszłym roku w marcu w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że inwazja na Ukrainę była "wstrząsem elektrycznym" dla NATO. A w związku z wojną na Ukrainie NATO jest bardziej "nieodzowne" niż wcześniej.
A opisane wcześniej przypadki Szwecji i Finlandii wskazują,ze wiara w NATO znacznie wzrosła.
Kolejny "sukces" Putina, który jak wskazują (o ile to prawda) ujawnione przez brytyjski "The Sun" dokumenty FSB (rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa - następca KGB) oczekiwał, iż po błyskawicznym zwycięstwie jego wojsk na Ukrainie, której pokonanie miało zająć trzy dni, Zachód będzie trząść się ze strachu, co ostatecznie doprowadzi do upadku NATO, czyli wystąpienia z niego co najmniej kilku krajów...
3. Rosja traci Ukrainę
Jednym z chyba najdonoślejszych skutków rosyjskiej awantury jest całkowita utrata Ukrainy przez Rosję, I w mniejszym stopniu nie tylko Ukrainy. Ale to w kolejnym wątku. Tu tylko o Ukrainie.
Bo Ukraina, choć od 1991 roku formalnie niezależne państwo, znajdowała się przez 30 lat swej formalnej niepodegłości, w większym lub mniejszym uścisku swego wielkiego (ale nie bynajmniej starszego (!)) brata. W tym uścisku znajdowało się nie tylko państwo, rozumiane jako instytucje, ale i społeczeństwo. Społeczeństwo przez całe pokolenia wychowywane indoktrynowane w ramach sowieckiego systemu.W efekcie po 30 latach niepodległości wyłącznie po ukraińsku komunikuje się .. mniejszość społeczeństwa Ukrainy (obecnie szacuje się, że jest to 41%, a 5 lat temu było to raptem tylko 33%). Reszta społeczeństwa albo używa obu języków naraz (często w konfiguracji, że w oficjalnych urzędowym życiu ukraińskiego a w życiu prywatnym w domu posługuje się rosyjskim). albo wręcz tylko posługuje się językiem rosyjskim. Świetnym tu przykładem jest casus obecnego prezydenta. Zełenski rozpoczynając swoja karierę polityczną, startując w prezydenckich wyborach posługiwał się głownie językiem..rosyjskim. Dopiero będąc już prezydentem przeszedł na ukraiński. A jakby parafrazując teoretyków socjalizmu, język kształtuje byt. Posługiwanie się językiem rosyjskim jako pierwszym głównym językiem może nie sprawia że wszyscy którzy się nim posługują z automatu są-czują się Rosjanami. Ale w dużej części te podziały właśnie przebiegały po granicy językowej. Osoby rosyjsko języczne zdecydowanie bardziej ciążyły ku Rosji, ku rosyjskiej argumentacji, ku tzw. "ruskiemu mirowi (russkij mir - rosyjski świat)". Koncepcja ta (bardzo ogólna i rozmyta) zakłada istnienie takiej wspólnoty historyczno-kulturowej obejmującej swym zasięgiem zarówno wszystkich posługujących się językiem rosyjskim jak i wszelkie obszary które na przestrzeni dziejów w którymś momencie znalazły się pod panowaniem rosyjskiego państwa. W myśl tej koncepcji, i te rosyjsko języczne grupy i te różne ziemie, choć obecnie leżące na obszarach różnych państw, ze względu na są historię i wspólnotę kulturową powinny stanowić całość. Czy to w ramach jednego państwa (czyt. Rosji) czy jako obszary sfederalizowane z Rosją, czyli niby niezależne kraje współpracujące z matuszką Rosją, a tak naprawdę rosyjskie kolonie rządzone a raczej należało by powiedzieć, że administrowane przez różne ciemne typy zatwierdzone na Kremlu -> Osetia. Abchazja, Ługanda (Ługańska Republika Ludowa) i Dombabwe (Doniecka Republika Ludowa) xd.
I w ten rosyjski mir wiele osób naprawdę mocno wierzyło. 2014 rok i powstanie Ługandy i Dombabwy wynikało nie tylko z działań rosyjskiej armii (choć był to czynnik rozstrzygający) ale i w dużej części z przekonania, wiary sporej części ludności tych obszarów w ten ruski mir. Mieszkańcy wschodniej części Ukrainy po 23 latach niepodległości kraju czy to wręcz czuli się dalej obywatelami Rosji, lub nie do końca czuli się obywatelami Ukrainy. W efekcie w 2014 roku niewiele brakowało by cały wschód Ukrainy się po prostu rozsypał, wobec często dużego poparcia dla wizji zmiany. Piszę zmiany, bo pewnie każdy co innego sobie wyobrażał. Część osób iż staną się częścią Rosji, część iż powstaną jakieś niepodległe byty i będzie się żyło każdemu dobrze i dostanie itp.
Rok 2014 spowodował iż nowe władze w Kijowie dostrzegły problem słabej identyfikacji ludności wschodniej Ukrainy z państwem ukraińskim. W efekcie rozpoczęły pewne działania "ukranizujące" życie. Jednakże wobec słabości władz centralnych, siły różnych miejscowych oligarchów, masowej korupcji i innych czynników, szło to wszystko niezwykle słabo. W efekcie tuz przed rosyjskim najazdem w 2022 roku,dalej duża część ukraińskiego społeczeństwa miała poczucie wspólnoty kulturowej językowej czy historycznej z Rosją. W 2020 roku, skąd są konkretne dane, w skali całej Ukrainy tylko 49% uważało rozpad ZSRR za wydarzenie pozytywne, natomiast na wschodzie Ukrainy było to tylko...26%.
I nagle się wszystko zmieniło. To czego nie mogli dokonać sami Ukraińcy, sprawić przekonać obywateli własnego kraju by w ten kraj uwierzyli, by poczuli się obywatelami tego kraju, to w ciągu 1 roku dokonał tego Władymir Putin.
W rok po rozpoczęciu wojny nie ma praktycznie osób które by odczuwały więź z Rosją, z rosyjskim światem. Niesłychana brutalność, niezwykle okrucieństwo, zezwierzęcenie najeźdźczych wojsk, bezsensowne bombardowanie w pełni cywilnych obiektów, niszczenie miast, całkowicie zniszczyło wszelką sympatię skierowaną w kierunku wschodniego sąsiada. Oraz zburzyło mit wyższości rosyjskiej kultury, atrakcyjność rosyjskiej kultury. Bo kastrowanie jeńców, gwałcenie kobiet, obcinani im piersi, nijak ma się do wizji wyższości rosyjskiej kultury nad tym zepsutym zachodni światem.
W efekcie z narodowością ukraińską obecnie utożsamia się 95% mieszkańców Ukrainy. Także co warte odnotowania, skokowo wzrosło zaufanie do centralnych organów państwa. W porównaniu do 2017 roku, w 2022 roku prawie trzykrotnie wzrosło zaufanie do prezydenta ( z 27% do 84%), do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i policji (z 29% do 63%) oraz prawie 4krotnie więcej obywateli zaczęło ufać własnemu rządowi (z 14% do 52%). Owszem, te zaufanie do rządu itp. może z czasem spaść. Bo w mało którym kraju rząd się cieszy jakimś dużym zaufaniem społecznym. Ale zaufanie do państwa, to poczucie przynależności do narodu Ukraińskiego, bycia Ukraińcem, jest to bezcenna rzecz. I jeden z najdonoślejszych skutków rosyjskiej inwazji. Iż na naszych oczach tworzy się prawdziwy naród ukraiński, świadomy swojej odrębności. Naród (w rosyjskich założeniach) skazany na może nie wymarcie, ale sprowadzenie do roli jakiegoś jednego z plemion w rosyjskim tyglu, rozpłynięcie się w rosyjskiej nicości. Bo takie były założenia tej wojny. Wymordować całą inteligencję ukraińską (listy proskrypcyjne z którymi na Ukrainę wkraczały w lutym odziały rosyjskie) a resztę ogłupić i sprowadzić do roli takich rosyjskich Buriatów (nic nie ujmując Buriatom).
A tu w ciągu niezwykle krótkiego jak na takie procesy czasu, ukształtował się (kształtuje) nowy ukraiński naród. Chyba jeden z największych "sukcesów" Putina :)
4. Rosja traci wpływy w posowieckim (choć nie tylko) świecie
Powyżej było o Ukrainie. Gdzie, ze względu na wojnę, przybrało to najbardziej gwałtowną formę, to odarcie wiary w ruski mir. Ale podobne tendencje, choć znacznie słabsze dotyczą nie tylko Ukrainy. Ale i ogólnego obszaru dawnego ZSRS. Najbardziej znanym przykładem jest chyba Kazachstan i prezydent tego kraju Kasym-Żomart Kemeluły Tokajew. Utrzymanie przy władzy (oficjalnie) zawdzięczający Rosji, która swą interwencją (formalnie w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) w styczniu 2022 roku stłumiła ogarniające kraj zamieszki. Użyłem w poprzednim zdaniu słowa oficjalnie, gdyż ciekawą kwesta pozostaje na ile niepokoje społeczne które wybuchły w Kazachstanie 2 stycznia 2022 roku były rzeczywistym ruchem społecznym a na ile występujące w społeczeństwie rzeczywiste niezadowolenie zostało wykorzystane przez różne siły. Czy to przez Rosję by pokazać władzom kazaskim, iż bez nas kiepsko skończycie i to nam wszystko zawdzięczacie. Czy to przez same siły skupione wokół Tokajewa, by pod pozorem zaprowadzania porządku w kraju i to jeszcze nie swoimi rękoma, wyeliminować wpływy poprzedniego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa. Który choć formalnie oddał władzę, to z tylnego siedzenia dalej pociągał za wiele sznurków.
Tak czy owak wydawało by się że w efekcie tego co się wydarzyło w styczniu 2022 roku Kazachstan będzie jednym z najwierniejszych sojuszników Rosji, takim jej protektoratem. I ku zdziwieniu wielu, w tym chyba największemu w Rosji, Kazachstan zaczyna się wyraźnie dystansować od rosyjskiej polityki i wizji świata. Nie popiera inwazji na Ukrainę, deklaruje, że uznaje jej integralność terytorialną, Ługanską i Doniecką Republikę Ludową, uznane przez Rosją za niepodległe państwa, Tokajew określa pseudo państwami itp. I to publicznie, w trakcie różnych konferencji z udziałem samego Putina(!). Jednocześnie zaczyna podróżować po świecie nawiązując różne kontakty, w tym w coraz większym stopniu otwierając się na Chiny.
W efekcie największe państwo powstałe na gruzach ZSRS zaczyna coraz bardziej wyślizgiwać się spod bezpośrednich wpływów rosyjskich. Jest to o tyle niewygodne dla Rosji, iż Kazachstan, jako duże państwo, jest złym (z punktu widzenia Moskwy) przykładem dla pozostałych posowieckich republik. A te coraz trzeźwiej zaczynają spoglądać na korzyści z pozostawania pod rosyjskim parasolem. Widząc, ze scenariusz zrealizowany na Ukrainie, wejście wojsk rosyjskich pod pozorem ochrony uciemiężonej ludności rosyjskiej, można zrealizować praktycznie w każdym z krajów byłego ZSRS.
5. Rosyjska cerkiew sprowadzona do roli cerkiewki.
Religia nie jest chyba oczkiem w głowie Putina. Choć niewątpliwie korzysta z niej, kreując się jako dobry wierzący prawosławny car, nawrócony car, bo ochrzczony dopiero w dorosłym wieku (najprawdopodobniej w czasie wizyty w Jerozolimie). Więc zagląda do świątyń, pokazuje czasem na jakimś nabożeństwie, z okazji nowego roku czy Wielkanocy.
Zyskuje na tym cerkiew jako instytucja. Państwo Rosyjskie w różnych zakresach, w tym i finansowo mocno wspiera rosyjską cerkiew. Za co cerkiew odwdzięcza się bezwarunkowym poparciem rosyjskiej polityki. Oraz stała się takim rosyjskim soft power. Jednym z kanałów wpływania na prawosławnych mieszkańców ościennych krajów. Szerzenia wspomnianej ideologi ruskiego miru lub jakby rzec religijnej odmiany wersji ruskiego miru czyli ideologi "Świętej Rusi". Oraz bycia po prostu trzecią ręką rosyjskich tajnych służb.
Odnogą rosyjskiej cerkwi na Ukrainie jest Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM). Formalnie w jakimś sensie autonomiczny, de facto będący wprost przedłużeniem cerkwi rosyjskiej.
Ukraińska Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego wbrew pozorom ma (miała) wyjątkowo duże znaczenie. Znaczenie dla samej rosyjskiej cerkwi, dla państwa rosyjskiego. Dla cerkwi rosyjskiej gdyż ta ukraińska odnoga powodowała iż rosyjska cerkiew mogła się uważać za największa prawosławną cerkiew. Zarówno ze względu na ilość parafii (niecałe10 tyś parafii na samej tylko Ukrainie) jak i ze względu na liczbę wiernych. W samej Rosji w życiu religijnych uczestniczy tylko kilka procent ludności.Cerkiew rosyjska na terenie Rosji, choć w teorii mająca mocna pozycję, doinwestowana przez państwo rosyjskie,jest w dużej części martwa. Jak wspomniałem wyżej, w życiu religijnym uczestniczy kilka procent ludności. To dzięki religijnemu przebudzeniu na Ukrainie i milionom tamtejszych wiernych, uznających zwierzchnictwo Moskwy, cerkiew rosyjska w liczbach wiernych mogła być ciągle tą 1 cerkwią w prawosławnym świecie.
Inną kwestią ale i mającą znaczenie dla różnych rosyjskich służb, była możliwość wpływania za pośrednictwem ukraińskiej odnogi rosyjskiej cerkwi na świadomość zwykłych Ukraińców. Głośnym echem dobiły się nagrane przemówienia jednoznacznie popierające rosyjską wizję świata, a wygłaszane w Ławrze Peczerskiej - jednym z najważniejszych miejsc dla ukraińskiego życia religijnego, (położonej w Kijowie). Jak pokazały działania podejmowane przez ukraińskie służby, struktury UKP PM były-są wykorzystywane dla agenturalnych działań różnych rosyjskich służb. Prawosławni popi UKP PM nieraz współpracowali z wojskami inwazyjnymi wskazując cele dla rosyjskiej artylerii lub wskazując kto w danej miejscowości jest pro ukraiński, kto jest weteranem walk w Donbasie itp. Nie trzeba chyba dodawać że dla tak wyznaczonych osób dostanie się w krąg zainteresowania rosyjskich wojsk okupacyjnych najczęściej kończyło się tragicznie.
Jednakże rok wojny i w tej dziedzinie wiele zmienił.Społeczeństwo ukraińskie przechodzi gwałtowne przebudzenie także i w kwestii świadomości religijnej. Kolejne parafie masowo przechodzą porzucają jurysdykcję moskiewską przechodząc do Autokefalicznej Cerkwi Ukraińskiej (Kościół Prawosławny Ukrainy - PCU). Czyli to czego nie mogły (lub nie chciały) dokonać ukraińskie władze, oddolnie masowo samo się dokonuje. A społeczeństwo widząc prawdziwe oblicze rosyjskiego świata, ten rosyjski świat masowo porzuca.
6. Upadek mitu rosyjskiej broni "nie imiejet anałoga w mirie"
Eksport broni, obok eksporty surowców energetycznych, to od dekad była to bardzo istotna pozycja w najpierw radzieckim a potem rosyjskim budżecie. Różne ośrodki różnie podają jak to procentowo wygląda, ale generalnie koło 30% rynku broni kontrolują Amerykanie, a koło 24-27% Rosjanie. A może należało by powiedzieć, że kontrolowali. Bo wojna w Ukrainie przyspieszyła proces spadku zainteresowania rosyjską produkcją. Spadku, który rozpoczął się już przed wojną, a wojna tylko go przyśpieszyła, niebywale uwidaczniając przereklamowanie rosyjskiego sprzętu. Sprzętu który nie miał mieć analogów na świecie, który miał wyprzedać to co mają kraję zachodnie, wręcz o dekady. "nie imiejet anałoga w mirie", czyli "nie mają odpowiedników w świecie" (w domyśle: ponieważ są tak dobre).
A tu się okazało, że nie tylko nie dorównuje ale wręcz ustępuje sprzętowi produkcji zachodniej. Lotnictwo rosyjskie, na papierze potęga, nie potrafi zdusić słabego ukraińskiego lotnictwa i uzyskać panowania w powietrzu nad Ukrainą. A tam gdzie natrafia na sprzęt produkcji zachodniej (polskie Pioruny, Niemieckie zestawy IRIS-T) tam samoloty czy helikoptery spadają z nieba jak kaczki na polowaniu. A drony rosyjskie, jak jeden spadł nie rozczaskując się całkiem to się okazało, że jest zbudowany z plastikowej butelki po napoju,jako zbiorniku na paliwo i z .. modułu optycznego, który służy do nagrywania filmów lub robienia zdjęć. Sercem tego modułu jest... cywilny aparat popularnej marki Canon. Taki sam, jaki znaleźć można w sklepie z elektroniką. Umieszczony on został w styropianowej ramce, a na miejscu trzyma go rzep. Dodatkowo włącznik aparatu został zaklejony w pozycji włączonej, co sugeruje, że w przeszłości dochodziło do samoistnego wyłączenia aparatu, najpewniej w konsekwencji drgań.
Większość rosyjskich sił pancernych natomiast to sprzęt który wręcz trudno nazwać nowoczesnym, pamiętający częstokroć lata Związku Sowieckiego. A do tego jak okazało się na zdobycznym sprzęcie, np. pojazdy kołowe często posiadały opony wyprodukowane jeszcze w ZSRR.
Nowoczesne indywidualne wyposażenie żołnierza - czyli program Ratnik. Na papierze i na różnych prezentacjach wyglądający imponująco. Składa się nań wyposażenie osobiste, takie jak nowoczesne kamizelki kuloodporne, umundurowanie, systemy łączności i celowania, wyposażone w noktowizję, termowizję, podczerwień i oświetlenie celu. Kilkadziesiąt elementów wyposażenia które miały stworzyć żołnierza przy którym nawet amerykański Marines będzie wyglądał jak ubogi brat. I takich zestawów już w 2016 roku było niby 100tyś. z roczną produkcją kilkadziesiąt tyś. Czyli przed rozpoczęciem działań wojennych (wg rosyjskich szacunków) Rosja powinna posiadać 200 tys takich zestawów. Jak pokazały działania na Ukrainie, ruski sołdat może się cieszyć jak dostanie indywidualną apteczkę i w miarę dobrej jakości buty. Bo cała reszta , łącznie z kamizelką kuloodoporną to często marzenie ściętej głowy. Owszem, są jednostki świetnie wyposażone. Nota bene często w sprzęt zachodni. Ale nie jest to powszechna norma.
Dla dopełnienia tego można jeszcze wyjaśnić, czemu rosyjskie rakiety są większe niż te zachodnie. Nie dlatego bynajmniej że są silniejsze, mają większy ładunek wybuchowy czy więcej paliwa. Ale elektronika w nich zastosowana pochodzi nieraz z lat 70 czy 80. I jest na tyle duża iż nie da się zbudować rakiety o wymiarach tych zachodnich. Można też wspomnieć o przeterminowanych o całe lata racjach żywnościowych, o ultranowoczesnym tablecie, oczywiście niemającym anałoga wa wsiem mirie, który okazał się być urządzeniem niemieckiej firmy Leica. O rosyjskim smartfonie prezentowanym przez samego Putina, który okazął się produktem jednej z chińskich spółek. Można wspomnieć jeszcze o rosyjskim robocie wojskowym, robo psie, zdolnym do przenoszenia broni a nawet (wg rosyjskich propagandzistów) prowadzenia ostrzału. Robocie który jak się okazało można kupić w sieci, choćby w dobrze znanym Polakom serwisie AliExpress, gdzie kosztuje od w zależności od wersji 2,7 do 3,9 tyś dolarów. I przez producenta opisany jest jako ...domowy robot zabawka xD xD xD.
Takich przykładów można byłoby podawać wiele. Owszem, część rosyjskiej broni prezentuje wysoki poziom. Ale jest tej broni niewiele. A to co jest i prezentuje poziom w miarę zbliżony do zachodniego,w wyniku działań wojennych.. przestało być tajemnicą dla zachodnich wywiadów. Ale to już kolejny punkt (pn. 8)
7. Rosyjski eksport uzbrojenia
Eksport broni, obok eksportu surowców energetycznych, to od dekad była to bardzo istotna pozycja w najpierw radzieckim a potem rosyjskim budżecie. Różne ośrodki różnie podają jak to procentowo wygląda, ale generalnie koło 30% rynku broni kontrolują Amerykanie, a koło 24-27% Rosjanie. A może należało by powiedzieć,ze kontrolowali. Bo wojna w Ukrainie przyspieszyła proces spadku zainteresowania rosyjską produkcją. Spadku, który rozpoczął się już prze wojną, a wojna tylko go przyśpieszyła, niebywale uwidaczniając przereklamowanie rosyjskiego sprzętu. O czym było w pn. 5.
To rozwianie mitu iż rosyjska broń nie ustępuje a nawet przewyższa zachodnią broń, a do tego mniej kosztuje - upadek tego mitu zaczyna przekładać się na rzeczywisty spadek zainteresowania rosyjską produkcją zbrojeniową. Spadek który zaczął się już przed 24 lutego 2022 roku. Bo by wspomnieć tylko kilka dużych marketingowych porażek. Sprawa Indyjskiego zaangażowania w rozwój Su-57, który miał być odpowiedzią na F-22 i F-35. Odpowiedzią jak to bywa, przewyższającą oczywiście F-35. Jak bardzo Su-57 góruje nad zachodnimi produkcjami pokazuje decyzja Indii by odpuścić sobie udział w tym programie. Równie dużą porażką, może nawet bardziej doniosła w skutkach była rezygnacja Egiptu z zakupu kolejnych Su-35. Dla wyjaśnienia Egipt jest państwem posiadającym na swoim stanie zarówno Su-35 jak i Rafale (samoloty produkcji francuskiej). Sytuacja ta umożliwiła bezpośrednie porównanie tych dwóch samolotów i stoczenie między nimi walki (bez stosowania oczywiście prawdziwej amunicji). W trakcie tych walk okazało się, że w teorii równorzędne samoloty, a w rosyjskiej propagandzie nie mający analogów na świecie Su-35 sromotnie przegrał starcie z Rafalem. Francuska maszyna wykryła i zestrzeliła rosyjski samolot nim ten zdążył się zorientować że grozi mu jakieś niebezpieczeństwo.
To wszystko było przed 24 lutego. Toczona przez ostatni rok wojna potwierdziła tylko tą diagnozę. Rosyjska broń bardzo przeciętna. o czym pisałem w pn. 5. Odbija się to na spadku zainteresowania rosyjską bronią. Kraje które mają stosowne możliwości finansowe coraz częściej zaczynają rozglądać się za bronią prowieniencji zachodniej. Głośnym przypadkiem stała się Serbia, kraj gdzie sympatie i wpływy rosyjskie są wyjątkowo mocno zakorzenione. Ale nawet ta Serbia ogłosiła że rezygnuje dalszego planowanego zakupu kolejnych MIGów 29. A w zamian za to rozważa zakup francuskich Rafale. Oficjalnie z powodu braku możliwości pozyskiwania części zamiennych do MIGów. Ale.. Chorwacja kupuje Rafale, Bułgaria, Rumunia kupują F-16, Węgry mają Grippeny..
Nie oznacza to,że Rosja wypadnie z światowego rynku broni. Nadal jest i cały czas będzie znaczącym graczem na światowym rynku broni. Jest wiele krajów, dla których niższe zaawansowanie techniczne sprzętu nie będzie strasznym minusem, bo np. przeciwnik za granicą posiada podobny sprzęt, Do tego dla wielu krajów o niższej kulturze technicznej, wyroby rosyjskie, nie wymagające aż tak wysokich kwalifikacji w celu ich obsługi, będą optymalnym rozwiązaniem. No i cena, może wielu generałom marzyło by się by by dysponować czymś co rozpirzy w pył sąsiada, ale kwestia ekonomiki będzie tą kwestią która będzie powodowała iż broń z rosyjskich fabryk będzie dalej znajdowała wielu odbiorców. Ale coraz bardziej prawdopodobny jest scenariusz, że udział Rosji w rynku broni będzie równać w dół, zamiast w górę. A to jak wspomniałem na początku, nie tylko kwestia wizerunkowa ale i realne duże wpływy do rosyjskiego budżetu. Wpływy które będą coraz mniejsze.
8. Rosyjskie tajemnice w rękach zachodnich wywiadów.
Tak jak wyżej wspomniałem.Rosja opracowała sprzęt który może stanowić wyzwanie dla wojsk państw NATO. Opracowała, chwaliła się nim ale nic bliższego o nim nie ujawniała (co jest normalną praktyką, iż takie tajemnice się zachowuje się w sekrecie).
Działania wojenne i niefrasobliwość rosyjskich sołdatów którzy porzucali nietknięte różne perełki (gdzie w każdej armii w takiej sytuacji istnieje bezwzględny nakaz maksymalnego zniszczenia takiego sprzętu by nie dostał się w ręce wroga), doprowadziła do tego, że w ręce zachodnich wywiadów dostały się rzeczy, za które niejeden natowski dowódca dąłby sobie pewnie palce uciąć ;) Słynny Pancyr, śmigłowiec Ka52. To wszystko w oryginalnej wersji przeznaczonej dla wojsk Rosyjskich (normą jest, że sprzedając coś za granice, sprzedaje się to w wersji uboższej). Warto też wspomnieć np.o systemie walki radioelektronicznej Krasucha-4. Jest to perełka, wprowadzona do produkcji raptem 10 lat temu i reprezentująca najnowsze osiągnięcia rosyjskie na polu łączności. Rolą tego systemu jest zakłócenie systemów przeciwnika takich jak różnego rodzaju bezzałogowce czy samoloty wczesnego ostrzegania AWACS. Zasięg systemu Krasuvcha-4 ma sięgać aż 300 km.Systemowi przypisywana jest także możliwość zakłócania komunikacji – zarówno w przypadku telefonów komórkowych, jak i łączności satelitarnej, w tym zakłócenie działania satelitów na niskiej orbicie (LEO). Celem systemu mogą być również drony – w ich przypadku chodzi nie tylko o zakłócenie komunikacji, ale o takie oddziaływanie na ich systemy łączności czy nawigacyjne, by operator utracił nad sprzętem kontrolę, a ten został albo przejęty, albo rozbity. I takie coś, nieuszkodzone, w pełni sprawne trafiło w ukraińskie ręce, czyli de facto w ręce zachodnich wywiadów, bo można spokojnie założyć że zarówno ten Pancyr jak i ta Krasucha już od dawna są rozbierane na czynniki pierwsze czy to gdzieś na terenie Niemiec czy Stanów Zjednoczonych.
9. Stosunki gospodarcze z Europą, a szczególnie z Republiką Niemiecką.
Stosunki Niemiecko-Rosyjskie na przestrzeni wieków to temat na oddzielny post. Ale pomijając historię i odnosząc się do współczesności. Po upadku imperium zła i zmianach jakie nastąpiły w Europie na początku lat 90tych XX wieku, Niemcy w tej nowej układance sił, były niewątpliwie jedną z głównych rosyjskofilskich sił. Takim rosyjskim człowiekiem w Europie. I to niezależnie od barw politycznych. Można rzec, że istniał ponadpartyjny (przynajmniej jeśli chodzi o główne siły polityczne) konsensus co do spojrzenia na Rosję. Niezwykle niezwykle pozytywnego i praktycznie bezkrytycznego. A słowa Schroedera o Putinie jako kryształowym, bez skazy demokracie nie były tylko opinią byłego kanclerza. Jak i wręcz credo każdego niemieckiego rządu, iż te wszelkie podmorskie gazociągi (Nord Streamy) to prywatne przedsięwzięcie prywatnych podmiotów.
I to wszystko w ciągu raptem jednego roku runęło. Runęło pod wieloma względami. I mentalnie, bo prysł ten szczególnie w Niemczech kultywowany mit Rosji jako może nieokrzesanego ale jednak solidnego partnera, który gdzieś tam podskakuje, robi zamieszanie, ale umów dotrzymuje (przynajmniej w stosunku do nas). Jak i posypały się więzi gospodarcze. Te macki którymi Rosja oplotła Niemcy przez ostanie naście lat, wręcz uzależniając ten kraj od siebie, pod względem surowcowym. I te więzi w ciągu raptem jednego roku się pozrywały, A Republika Niemiecka w ciągu tego jednego roku dokonała wielkiego odwrotu od rosyjskich surowców. Odwrotu który trudno będzie nomen omen odwrócić. Nawet jak zakończy się wojna w Ukrainie i wróci chęć odbudowy dawnych stosunków gospodarczych. Bo pomijając kwestię naprawy wysadzonych rurociągów Nord_Stream (co da się zrobić) to Niemcy w tempie naprawdę robiącym wrażenie oddają do użytku kolejne gazoporty. Tym samym przerzucając się na gaz norweski, amerykański czy z innych źródeł. Podobnie ma się sytuacja z węglem, czy z ropą.
Rosja straciła rynek niemiecki jak i w ogóle europejskie rynki. Jest to tym boleśniejsza strata, że ceny uzyskiwane w europie były wyższe niż to co płacili np. azjatyccy odbiorcy.
Oprócz spraw gospodarczych nastąpiło także przewartościowanie niemieckiego podejścia co do eksportu niemieckiej broni czy techniki wojskowej do Rosji. Dość wspomnieć, iż pomimo samoograniczeń wprowadzonych przez rząd niemiecki na eksport niemieckiej myśli wojskowej do Rosji po aneksji Krymu, na te samoograniczenia .. spoglądano przez palce. Czego świetnym przykładem jest sprawa Centrum szkoleniowego w Mulino. Budowanego i wyposażanego przez koncern Rheinmetall. Oficjalnie pozwolenie na eksport systemów symulacyjnych, związanych z tym kontraktem, zostało anulowane przez niemieckie ministerstwo gospodarki w w 2014 roku, w związku z działaniami Federacji Rosyjskiej na Ukrainie. A jak się okazało w 2022 roku, niemieckie firmy stosowne wyposażenie do tego centrum dostarczały aż do 2020 roku ! Podobnie dziwnie wyglądała sytuacja z niemieckimi turbinami Siemensa które pomimo obowiązującego embarga trafiły na okupowany Krym. I po 24 lutego 2022 roku nastąpiła zmiana kierunku przepływu niemieckiego uzbrojenia i niemieckiej myśli technicznej. Z kierunku rosyjskiego na ukraiński. Nie była to prosta zmiana. Wystarczy przypomnieć epopeję 5 tyś niemieckich hełmów przekazanych Ukrainie jako pomoc od RFN. W czasie gdy w Kijowie lądowały jedne za drugim amerykańskie (i nie tylko) samoloty przewożące tysiące sztuk różnej broni, to niemieckie ministerstwo przez wiele tygodni nie potrafiło dostarczyć tych kilku hełmów, gdyż np. nie znało adresu pod który należy je dowieźć.
To były początki. A dziś po roku, Niemcy stały się jednym z znaczniejszych dostarczycieli broni na Ukrainę. Może nie tyle w liczbach sztuk (tu przodują Stany Zjednoczone a potem Polska), ale pod względem wartości przekazywanego sprzętu. I to co warto podkreślić, niezwykle nowoczesnego sprzętu.
10. Ożywienie, reanimacja europejskiego przemysłu zbrojeniowego.
Wojna na Ukrainie pokazała bardzo dobitnie, że Europa nie była była przygotowana do konfliktu o tej skali który toczy sie obecnie na Ukrainie. Nie była przygotowana pod bardzo wieloma względami. Po 90 roku rozbroiwszy się w stopniu zatrważającym. Dość wspomnieć,że zapasy amunicji w poszczególnych krajach, w zależności od rodzaju amunicji, wystarczyły by na ... kilka tygodni czy wręcz w przypadku niektórych rodzajów broni, na ...kilka dni walk o tej intensywności jakie są prowadzone na Ukrainie. Tak, czasem na kilka dni !
Atak Rosji na Ukrainę uzmysłowił wielu europejskim decydentom iż ograniczanie budżetów wojskowych, choć niewątpliwie dobrze wyglądające w kampaniach wyborczych, w sytuacji realnego zagrożenia może się fatalnie zemścić. W efekcie nawet Stany Zjednoczone, kraj który chyba jak żaden inny był przygotowany do konfliktu tej skali, postanowił o 500% (!) zwiększyć produkcję amunicji artyleryjskiej.
11. Upadek rosyjskiej gospodarki
Wg oficjalnych rosyjskich danych wojna i sankcje praktycznie nie dotknęły rosyjskiej gospodarki. Ale problem z danymi państw totalitarnych jest taki, iż czasami prawdziwy jest tylko papier na którym te dane wydrukowano.
Bo trudno przyjąć iż zamknięcie dochodowego rynku europejskiego przed surowcami oraz inną produkcją rosyjską nie wpłynęło na stan gospodarki rosyjskiej. Rynek Europejski był niezwykle zyskowny dla producentów rosyjskich z powodu uzyskiwanych wyższych cen. Wg informacji upublicznionych dosłownie w ostatnim tygodniu, np. eksport mebli z Rosji do Unii Europejskiej spadł o 40% a rosyjscy producenci mebli stracili na sankcjach 18 mld rubli. A meble to jakiś promil zysków jakie budżet rosyjski czerpał w eksportu węglowodorów (czyli po ludzku ropy i gazu) do Europy. Jak informuje agencja Reutera, powołując się na Międzynarodową Agencję Energetyczną (MAE), dochody Rosji z eksportu ropy naftowej i gazu spadły w styczniu tego roku prawie o 40 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem zeszłego roku. I w kolejnych miesiącach spodziewany jest dalszy spadek. Oczywiście Rosja będzie kombinowała jak omijać te sankcje, i całkiem możliwe że w jakimś stopniu coś wymyśli. Już podaje się,że wzrósł przesył gazu do Turcji a stamtąd do Europy, lub pojawiają się informację o całej armadzie statków duchów, rejestrowanych od różnymi banderami, gdzie właścicielem są rosyjskie spółki wykorzystujące je do eksportu czy importu towarów objętych sankcjami. Import rosyjskich surowców zwiększyły np. Indie czy Chiny. Ale te kierunki nie zrównoważą utraty zysków jakie Rosja miała w Europie. Choćby z tego powodu, iż zwiększona sprzedaż surowców do azjatyckich krajów wynika z ich niższej ceny. Rabatów które Rosja sama sobie narzuca by znaleźć chętnych na tą produkcję.
Do tego dochodzi przestawienie gospodarki na tryby wojenne. A to nigdy długoterminowo nie służy gospodarce. Trzeba też pamiętać, że mobilizacja setek tysięcy ludzi to ściągnięcie tych osób z cywilnego rynku plus koszty utrzymania ich. To tez kwestia kolejnych setek tysięcy (Forbes w październiku 2022 roku podawał, że po ogłoszeniu mobilizacji z Rosji wyjechało ok. 700 tys. osób, a niektóre źródła mówią nawet o milionie). Nawet jeśli uwzględnić, że część tych osób wróciła z powrotem do Rosji, są to jednak dalsze setki tysięcy ludzi którzy zniknęli z rosyjskiego rynku pracy. I co warto podkreślić, w dużej części są to osoby czy to lepiej sytuowane czy lepiej wykształcone, takie które i stać na wyjazd i mają paszport (a paszport w Rosji ma tylko..24% społeczeństwa). Do tego są to osoby posiadające odpowiednie wykształcenie umiejętności by po wyjeździe jakoś się urządzić za granicą. Czyli można chyb zaryzykować stwierdzenie, że taka pewna elita rosyjska. I o ile strata Iwana który tylko potrafi wbijać gwoździe na budowie jakoś gospodarki rosyjskiej nie poruszy, to strata tysięcy informatyków lub lekarzy, inżynierów na tą gospodarkę niewątpliwie wpłynie. Gdyż nie jest tajemnica, iż od dekad wiecznym problemem rosyjskiej myśli gospodarczej jest innowacyjność. Np. załamanie rosyjskiej dominacji w komercyjnym wynoszeniu ładunków w kosmos wynikało w dużej części z coraz większej zawodności (słynących przez dekady z niezawodności!) rakiet. A ten spadek jakości nie wziął się znikąd. Na emeryturę odchodzi pokolenie wykształcone w ZSRS doświadczonych pracowników. I zastępują ich ludzie z wykształceniem co najwyżej technicznym, bez doświadczenia a często bez stosownej wiedzy. Stąd czujniki montowane do góry nogami gdzie w efekcie rakieta leci zamiast w górę to w bok, stąd takie kuriozalne sytuacje iż ktoś pociął rurę (co spowodowało wieloletnie opóźnienie) w module mającym być wysłanym w kosmos, przekonany,że to jest sprzęt przeznaczony na złom itp. itd. xd
Wojna rozpętana przez Putina 22 lutego ur. rosyjskiej gospodarce zdecydowanie się nie przysłużyła.
12. Upadek mitu rosyjskiej kultury
To ostatni punkt ale wcale nie najmniej istotny. Gdyż Rosja, nie ważne czy biała czy czerwona czy ta obecna, otoczkę kulturalną, ta jakby nazwa wizerunkową bardzo skutecznie wykorzystywała do kreowania obrazu kraju poza swoimi granicami (takie soft power).
Bo Rosja to tak naprawdę dwa kraje w jednym. Jest ta Rosja Moskiewska, Sankt Petersburska. Ta Rosja rozwinięta, o zachodnim obliczu. nowoczesna, ładna kolorowa, kulturalna. To Rosja z miastami które niczym nie ustępują zachodnim, z szczęśliwymi ludźmi sukcesu. To Rosja wielu wybitnych pisarzy poetów, Puszkina, Czechowa, Tołstoja, Dostojowskiego, Gogola. Rosja to kraj Chóru Aleksandrowa, Teatru Balszoj. To Rosja kina na światowym poziomie, to Rosja chwytliwej muzyki, by wspomnieć tylko festiwale Eurowizji w których rosyjscy wykonawcy zajmowali z reguły wysokie pozycje.
Czyli to taka wersja zachodu, może o wschodnim obliczu gdzie się czasem sporo pije, ale kto nie pije? Niemcy i Francuzi też. I tak Rosję w dużej części na świecie, szczególnie tym zachodnim postrzegano.
Aż przyszedł 22 lutego i w mediach pojawił się obraz innej Rosji. Tej azjatyckiej, prymitywnej, okrutnej i biednej. Rosji dla której używany sedes to jest idealna bo i praktyczna pamiątka z wojny a pralka to niezrealizowane marzenie żony ruskiego sołdata. O tym jak żyje duża część rosyjskiego społeczeństwa pisałem w jednym z wątków już w tym tekście -> Jest Putin - jest problem, nie ma Putina - nie ma problemu? Dla przypomnienia 35 milionów Rosjan nie ma w domu toalety, prawie 47 milionów ciepłej wody, a 29 milionów w ogóle nie ma bieżącej wody w domu. W co.. 4, tak w co 4 domu rosyjskim nie ma toalety. To Rosja gdzie bynajmniej nie czyta się Puszkina Tołstoja, nie słucha chórów i nie podziwia jeziora łabędziego. Bo książkę zastępuje flaszka bimbru. To Rosja niezwykłego prymitywizmu i okrucieństwa. Strzelania dla rozrywki w plecy napotkanym przechodniom, gwałcenia kobiet, obcinania im piersi, kastrowania jeńców. I to nie jest jakiś pojedynczy wyskok pijanego Witalija z Kałmucji. Ale niestety straszna norma. Zachowania których nie da się zrzucić na krab,że to jakiś zmobilizowany mongoł się wygłupił. Bo takie same sytuacje występowały już w trakcie działań od 2014 roku. Gdy po Rosyjskiej stronie działały siły regularnej armii Republiki Rosyjskiej. I były to jednostki ekspedycyjne, czyli te lepsze, chciało by się powiedzieć elita armii rosyjskiej. A już wtedy na masową (!) skalę kastrowano jeńców. A wg słów samego Putina: „Cały świat docenia osiągnięcia kulturalne Rosji. Nie można wyobrazić sobie kultury światowej bez kultury rosyjskiej, bez naszej muzyki i literatury”.
Więc mamy dwie Rosje. I który obraz Rosji jest bardziej prawdziwy? Moskwa i Petersburg plus kilka podobnych miast to tylko takie kropki na mapie rosyjskiego państwa. A cała reszta przestrzeni miedzy tymi kropkami? To Rosja którą przez ostatnie dekady dosyć skutecznie ukrywano. Ale ostatnie 12 miesięcy wyraźnie ukazało czym, jakim państwem jest kraj rządzony przez Putina. I że chyba zdecydowanie mu bliżej do azjatyckiej dzikości niż do europejskiego kręgu kulturowego.