Pogrobowy prezent Göringa
Mało kto wie, poza mocno zainteresowanymi osobami, że Polska posiada jedną z cenniejszych muzealnych kolekcji. Czasami porównywalną np. do dzieł Leonarda Da Vinci. A chodzi o kolekcję samolotów z okresy I i II wojny światowej oraz 20-lecia między wojennego. To co czyni tą kolekcję wyjątkową to 13 egzemplarzy (z pierwotnych16 będących w polskim posiadaniu) samolotów z tzw. pionierskiego okresu lotnictwa. Na całym świecie takich samolotów zachowało się tylko koło 70 sztuk. Więc polska kolekcja, 13 egzemplarzy zgrupowanych w jednym miejscu, wręcz prawie pod jednym dachem to niezwykła perełka. Perełka której zazdroszczą nam zarówno Amerykanie jak i Francuzi, Anglicy czy Niemcy. Co ciekawsze w tym wszystkim, kolekcję tą podarował nam wspomniany z tytułu Goering. Oczywiście nie intencjonalnie, oj nie, taki to filantrop z niego nie był ;)
Ale zaczynając od początku..
W okresie międzywojennym Niemcy utworzyli w Berlinie Deutsche Luftfahrt Sammlung (Niemieckie Zbiory Lotnicze). Po dojściu do władzy Hitlera piecze nad tymi zbiorami przejął ówczesny Minister Lotnictwa III Rzeszy Hermann Göering. Jako zapalony kolekcjoner wszelakiego dobra, znacznie te zbiory rozbudował, włączając przeróżne wojenne zdobycze. W tym i polskie egzemplarze, przejęte po wrześniu 1939 roku. Czyli myśliwiec PZL P-11c z 1935 roku, samolot szkolno-treningowy PWS-26 oraz szczególnie cenny prototyp dwumiejscowego, dwusilnikowego myśliwca bombardującego PZL P-38 Wilk.
Samoloty te wraz z całą kolekcja znajdowały się w XIX wiecznych halach niedaleko dworca berlińskiego. I właśnie ten dworzec w nocy z 22 na 23 listopada 1943 roku, stał się celem jednego z pierwszych ciężkich alianckich nalotów na Berlin. I jak to w trakcie takich nalotów zawsze bywa, cel celem ale obrywa wszystko dookoła. I niestety bomby trafiły także i tą kolekcję. Pisze niestety nie dlatego bym współczuł Goeringowi czy niemieckim muzealnikom, ale tego typu kolekcja ma większe historyczne znaczenie niż tylko jakiś tam kaprys jakiegoś człowieka. Znaczenie także i dla nas, bo przypomnę, że w tych zbiorach znajdowały się 3 polskie (z naszego punktu widzenia wręcz bezcenne) egzemplarze, z których jeden PZL P-38 Wilk uległ niestety najprawdopodobniej zniszczeniu właśnie w trakcie tego nalotu.
Z gruzów wydobyto kilkadziesiąt, w większości uszkodzonych maszyn. Wraz z silnikami zapakowano je w wagony kolejowe i wysłano na wschód. Na Pomorze i tereny okupowanej Polski. Znajdujące się w najlepszym stanie 23 samoloty wraz z 1 szybowcem i około 70 silnikami ukryto w okolicy Kuźnicy Czarnkowskiej w rejonie Piły. Inne transporty, z około 50 uszkodzonymi egzemplarzami ukryto na Pomorzu Szczecińskim.
Tam je zastał koniec wojny. W wojennej zawierusze pozostały porzucone czy to w tych wagonach gdzieś na bocznicach czy pochowane w jakiś stodołach. Niestety czas nie sprzyjał zachwytom nad historią (szczególnie niemiecką) i zdecydowana większość tych transportów po odkryciu że to w dużej części samoloty z znienawidzonymi niemieckimi czarnymi krzyżami, była niszczona, palona. Jako nic nie warty niemiecki złom.
Dlatego może na cud zakrwawać, że odkryte przez polskich żołnierzy, w Kuźnicy Czarnkowskiej stojące na bocznicy wagony z niemieckim sprzętem nie zostały od razu zniszczone. Stare samoloty zostały przewiezione do wojskowych magazynów w Gądkach pod Poznaniem. W 1950 roku wojskowe władze przetransportowały tą kolekcję do lokomotywowni w Piławie koło Warszawy. Cztery lata później coraz bardziej niszczejąca kolekcja trafiła do magazynów na terenach wystawowych w pobliżu zoo we Wrocławiu. Tam przez jakiś czas była pokazywana na Wystawie Ziem Zachodnich. Ostatecznie w 1963 roku coraz bardziej zdewastowana i niekonserwowane resztki kolekcji Goeringa znalazły się w Krakowie. W świeżo utworzonym Muzeum Lotnictwa.
Jednakże nikt nie chciał się podjąć sfinansowania remontu tych samolotów. Więc w efekcie przez kolejne lata resztki tej wielkiej kolekcji (w szczycie liczyła ona 120 samolotów) dogorywały w hangarach muzeum.
Jednakże pierwotni właściciele o nich nie zapomnieli. Od 1983 roku Muzeum Komunikacji i Techniki w Berlinie podejmuje próby przejęcia kolekcji. Efektem tych starań było odpisanie w 1986 roku umowy z ówczesną dyrekcją Krakowskiego muzeum. Umowa ta przewidywała,że samoloty z kolekcji będą przewożone parami do Berlina, gdzie będą restaurowane. Następnie jeden samolot wracałby do Krakowa, a drugi pozostawałby w Berlinie jako tzw. "stały depozyt".
Zgodnie z tą umową w 1987 roku do Berlina zostały wysłane dwa pierwsze samoloty. Jeannin Stahltaube z 1913 roku oraz niemiecki Albatros L30 z 1919 roku.Do Krakowa wrócił Albatros, mniej cenny i fatalnie wyremontowany. Znacznie cenniejszy Stahltaube pozostał w Berlinie. Była to strata szczególna, gdyż był to jeden z najcenniejszych egzemplarzy w tej kolekcji. Przypominający gołębia, jedyny zachowany na Świecie egzemplarz z 37 zbudowanych w latach 1913 - 1914. Używany w pierwszych miesiącach wojny jako nieuzbrojone maszyny rozpoznawcze.
Strata tak cennego egzemplarza wywołała w Polsce zasłużony skandal. W efekcie nastąpiło zerwanie tej wyjątkowo niekorzystnej umowy. Pojawiły się podejrzenia o przyjęcie łapówki przez polskich decydentów. Ale sprawa nigdy nie została wyjaśniona.
Tak samo nie zostały wyjaśnione inne dziwne sytuacje. Np.wymiana w latach 70-tych unikatowego brytyjskiego samolotu De Havilland DH 9a z 1918 (który był darem hinduskiego księcia Haiderabadu dla brytyjskiego lotnictwa) na samolot wyprodukowany w ilości przeszło 20 tys sztuk, z czego do dziś zachowało się kilkadziesiąt egzemplarzy. Chodzi o Spitfire`a. Owszem, znany, legendarny samolot. Ale jednak poprzez swoją powszechność znacznie mniej cenny niż wydany za niego De Havilland. Oficjalnie tą decyzję tłumaczono koniecznością pozyskania samolotu na którym walczyli polscy piloci na froncie zachodnim w trakcie II wojny światowej.
Jeszcze bardziej kuriozalna sytuacja dotyczy innego egzemplarza z kolekcji. Fokker Spinne 3 z 1913 roku został nawet nie wymieniony ale po prostu..podarowany przez władze PRL rządowi Holandii.
Na szczęście pomimo tych bezsensownych strat zachowało się sporo bezcennych i wyjątkowych egzemplarzy. Np. francuski Lavasseur Antoiinetta z 1909 roku, pierwszy na świecie jednopłatowiec który odbył lot po zamkniętym kręgu i był zdolny zabrać pasażera. Albo niemiecka AEG Eule (Sowa) z 1914 roku, rzeczywiście przypominająca swoją sylwetką sowę. czy też dwumiejscowy Geest Moewe 4 z 1913 roku, dla odmiany przypominający lecącego nietoperza. Niezwykle ciekawym eksponatem (a do tego pięknie wyeksponowanym) jest rosyjska łódź latająca Grigorowicz M-15 z 1917 roku, używana przez armię carską do rozpoznania morskiego. Zdobyta przez wojska niemieckie w 1918 roku po zajęciu wyspy Ozylli ( więcej o tym samolocie w poniższym tekście -> Grigorowicz M-15 )
Co warte szczególnego podkreślenia, w kolekcji tej nie brakuje polskiego wątku. A tak dokładnie dwóch wątków. Szkolnego PWS-26 i najcenniejszego dla nas egzemplarza, myśliwskiego PZL P-11c. Tego typu samoloty były podstawą polskiej obrony powietrznej we wrześniu 1939 roku. W 1939 już przestarzałe, ale pomimo tego dzielnie broniły polskiego nieba zestrzeliwując 100-120 niemieckich maszyn. Także i ten zachowany egzemplarz , ze składu 121 eskadry Armii Kraków, stacjonujący na podkrakowskim lotnisku Czyżyny, toczył niewątpliwie zażarte walki z Luftwaffe. Na skrzydłach posiadał liczne przestrzeliny. Ten samolot to kawał polskiej historii. Tym cenniejszy, że niestety to jedyny zachowany egzemplarz tego typu.
Dlatego jeśli choć trochę kogoś interesuje historia niewątpliwie warto odwiedzić Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Czy dla tych samolotów, czy dla wielu wielu innych które są w tym miejscu prezentowane.
A jeśli z różnych względów nie posiadasz czytelniku możliwości wybrać się w to miejsce, to zapraszam do galerii na niniejszej stronie. Pierwsza galeria jest poświęcona omawianej tu kolekcji. Natomiast druga ukazuje przeróżne inne ciekawe samoloty prezentowane w MLP w Krakowie. Życzę miłego oglądania. Oraz do komentowania pod spodem :)
Natomiast filmiki ukazujące różne zebrane w tym muzeum samoloty można obejrzeć za profilach 7minela8przemija.pl na Youtube.pl, Tok-Toku oraz Instagramie.
Żródła: