empty
Polska

Królestwo Polskie - polskie czy nie?

empty
Polska

123 czy może 86?

empty
World

Ziemia Święta przeklęta?

empty
Ukraina

Rewolucja w Rosji? Czyli co się dzieje.

   Rewolucja czerwcowa w Rosji? Czyli co się dzieje.

   Stan na godz. 18.00 dnia 24.06.2023

   Na początek, dla osób niezorientowanych, małe wyjaśnienie kto jest kim:
Jewgienij Wiktorowicz Prigożyn - zwany kucharzem Putina. Urodzony 1 czerwca 1961 w Leningradzie). Szemrana postać która swoja zawodową ścieżkę kariery rozpoczęła od okradania mieszkań. Po ukończeniu 18 roku życia zostaje za kradzież skazany na 2 lata w zawieszeniu. Dwa lata później zostaje skazany na 13 lat pobytu w koloni karnej, gdzie w za rozbój, kradzież i oszustwo (nota bene najprawdopodobniej wydany przez swoich kamratów jako kozioł ofiarny). Z akt sądowych wynika, żę wraz ze wspólnikiem dokonał napadu na kobietę w celu kradzieży jej płaszcza, kolczyków i butów. Według zeznań wspólnika Prigożyn próbował udusić ofiarę, żeby zdjąć jej kolczyki.
Po wyjściu na wolność wraz z ojczymem sprzedaje hot-dogi, rozwija sieć sklepów spożywczych „Kontrast” (ros. Контраст). Od 1996 roku wchodzi w biznes gastronomiczny. Otwierając kolejne lokale gastronomiczne. I to nie byle jakie. Bo z najwyższej półki. już pierwsza restauracja: „Stary Urząd Celny” (ros. Старая таможня) był to w tym czasie najbardziej ekskluzywny lokal w Petersburgu. Następnie otwiera "Nową wyspę", na statku zacumowanym na Newie. I właśnie w tej restauracji w 2001 roku gościli Putin który przyjmował na obiedzie ówczesnego prezydenta Francji Chiraca. A obsługiwał ich osobiście.. sam Prigożyn. Wówczas to podobno zawiązała się znajomość/przyjaźń między Prigożynem i Putinem. No może nie całkiem przyjaźń, gdyż po latach Putin tak mówił o Prigożynie: "Znam tego człowieka, ale nie zalicza się do moich przyjaciół.". Ale znajomość i to bliższa musiała być, gdyż dwa lata później Putin swój urodzinowy bankiet organizuje właśnie na "Nowej wyspie". A wcześniej w 2002 roku w tym samym miejscu Putin wraz ze swoją wówczas jeszcze akceptowaną żoną Ludmiłą Putin spotka się z George'em i Laurą Bush.
Następnie w latach 2002 - 2012 funkcjonuje sieć barów typu fast food o nazwie „Blin! Donald’s”. W 2009 roku Prigożyn otwiera restaurację w samym Białym Domu w Moskwie. Czyli w siedzibie rosyjskiego rządu, gdzie znajduje się kancelaria premiera Rosji, gabinety wicepremierów i różne biura rządowe. Czyli same centrum rosyjskich władz. A to świetna pozycja do zdobycia wielu wielu kontaktów. Z czego Prigożyn szybko korzysta, rozwijając swoje biznesowe imperium. Kolejne zamówienia szybko wypełniają portfel. Zaczyna się w 2011 roku od cateringu dla moskiewskich szkół, by już rok później w 2012 roku zdobyć zamówienia od wojska. Do tego stopnia iż w 2013 roku (podobno) Prigożyn kontroluje już 90% dostaw jedzenia dla rosyjskiej armii.
   Następnie jak kula śnieżna. W 2013 roku w Petersburgu powstaje Agencja Badań Internetowych, powszechnie zwana "fabryką trolli". Rok później tj, 2014 roku powstaje osławiona Grupa Wagnera (o tym dalej). Od 2015 roku Ministerstwo Obrony zleca spółkom Prigożyna różnorodne remonty obiektów wojskowych.  1 października 2019 roku powstaje grupa medialna Patriot (z Prigożynem jako szefem rady nadzorczej), utworzona z wiodących serwisów informacyjnych powiązanych z Prigożynem: Narodnyje Nowosti, Ekonomika Siegodnia i Politika Siegodnia oraz Federalnej Agencji Informacyjnej. W ubiegłym roku grupa ta posiadała ponad setkę serwisów (odwiedzanych miesięcznie przez 68 mln unikalnych użytkowników), stacje telewizyjne, ponad 500 popularnych kont informacyjnych w serwisie VKontakte i platformę blogową, kontrolowała regionalne wydania „Moskowskiego komsomolca” i „Komsomolskiej prawdy”.  (miały być 2 zdania i wyszło aj )
   Jak wiec widać Prigożyn to nie jest taki nikt.  Ale najbardziej kojarzony jest z tzw. Grupą Wagnera.
   Grupa Wagnera - czyli prywatna armia Prigożyna. Choć z tą prywatnością to takie umowne. Bo w żadnym sprawnie działającym kraju taka zbrojna grupa nie może działać bez aprobaty władz (nie mówię tu o krajach afrykańskich;) ).  Czyli i w Rosji działalność tej grupy musiała być w jakiś sposób co najmniej aprobowane przez władze. A bardziej prawdopodobne jest iż to po prostu jakieś służby czy armia powołały do życia tą jednostkę. Rękoma lub za pomocą Prigożyna. Bo posiadanie takiej formacji było (do wczorajszego wieczora ;) ) niezwykle korzystne dla Federacji Rosyjskiej.  Dobrze wyszkolone i uzbrojone jednostki, z którymi oficjalnie Rosja nie ma nic wspólnego,  były idealnym narzędziem do rozszerzania w białych rękawiczkach.. rosyjskich wpływów tam gdzie z różnych względów lepiej było udawać iż nas (Rosjan) nie ma i to nie nasza sprawka. Czyli Afryka, Syria, czy 2014 rok i Donbas. Wszędzie tam działały jednostki Wagnera. Wszędzie tam gdzie trzeba było ukryć (oficjalnie) obecność oddziałów regularnej armii rosyjskiej.
   Tak było też i w 2014 roku w Donbasie, gdzie to wg rosyjskiej propagandy sami mieszkańcy się zbuntowali, mając dość opresyjnego ukraińskiego reżimu i pragnąc ruskiego miru. W tej sytuacji odziały Wagnera były jak znalazł. Uczestnicząc w walkach o Debalcewo i szturmie ługańskiego lotniska. Kijów oceniał wówczas liczebność członków Grupy Wagnera, którzy walczyli we wschodniej Ukrainie, na ponad 1,5 tysiąca osób.
   A skąd nazwa Wagner? Wśród ponad 260 uczestników jednej z pierwszych akcji tej grupy w Syrii (w bodajże 2014 roku) był Dmitrij Utkin, znany także jako „Wagner”. Pseudonim pochodzi od Ryszarda Wagnera, ulubionego kompozytora Adolfa Hitlera. Utkin podobno miał być zafascynowany niemieckim faszyzmem. Na obojczykach ma wytatuowane symbole SS (!!).
   Siergiej Kużugietowicz Szojgu - od 2012 roku minister obrony Federacji Rosyjskiej. Co ciekawe, nie jest wojskowym. Z wykształcenia jest inżynierem budownictwa. I przez wiele lat pracował w rożnych przedsiębiorstwach budowlanych.
   Walerij Wasiljewicz Gierasimow - od Od 9 listopada 2012 szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej i I zastępca ministra obrony Federacji Rosyjskiej.
   Ramzan Achmatowicz Kadyrow - prezydent/szaf, zwał jak zwał. Samodzielny władca w Czeczeni. W zamian za utrzymanie Czeczeni w ramach rosyjskich granic, mający wolną rękę w zarządzaniu tą republiką. Posiadający własne odziały zbrojne. Dobrze uzbrojone, oficjalnie rwące się do walki, ale jakoś "dziwnym trafem" nigdy  na tą 1 linie walk nie mogące trafić.
   Władimir Władimirowicz Putin - przedstawiać chyba nie trzeba ;)

   Więc wracając do meritum. Przez ostatnie miesiące, a tygodnie to już szczególnie Jewgienij Prigożyn zawzięcie za pośrednictwem kontrolowanych przez siebie mediów z szczególnym uwzględnieniem kanałów na Telegramie, krytykuje wiele aspektów tej Specjalnej Operacji Wojskowej oraz często gęsto atakuje wyższe kierownictwo wojskowe z szczególnym naciskiem na Gierasimowa i Szojgu. Jako tych odpowiedzialnych za to, że ta 3 dniowa operacja wojskowa okazała się klapą w każdym aspekcie. Początkowo są to dosyć łagodne ataki, by z czasem przerodzić się w ostre i bezpośrednie inwektywy pod adresem Szojgu i Gierasimowa.  To już powinno dać do myślenia, iż w kraju gdzie miliarderzy zarządzający potężnymi spółkami wypadają z okien, tu nic się nie dzieje. 

   W sobotę (10 czerwca) rosyjskie ministerstwo obrony informuje, że wszyscy członkowie oddziałów ochotniczych muszą do końca miesiąca podpisać kontrakt z ministerstwem. W zamian za ubezpieczenie, opiekę, wypłaty dla bliskich w razie śmierci kalectw itp. itd.  A w praktyce chodzi o właczenie tych różnych jednostek bezpośrednio w struktury rosyjskiej armii i pozbawienie ich dotychczasowej samodzielności (bo to nie tylko Wagner ale i Kadyrow i kilka innych jednostek w Rosji).
   Kadyrow ze swoją prywatną armią deklaruje że podpisze stosowną umowę. A Prigożyn, najpierw (a raczej wykrzykuje) głośne Niet, potem z umową w reku kręci filmik jak to pani w okienku nie chce mu tych papierów przyjąć i zamyka okienko/kratę przed nosem. By w końcu przyznać, iż jednak tą umowę podpisze. Ale zachowanie nie zmienia i dalej w coraz ostrzejszej formie atakuje już nie tylko Gierasimowa i Szojgu, ale wręcz mówi, iż to Rosja zaatakowała Ukrainę. Że  Rosjanie są oszukiwani (!) przez władze w Moskwie. Prowadzimy specjalną operację wojskową, której ceną jest całkowite zniszczenie rosyjskiej armii i po co? Żeby ktoś mógł dostać gwiazdę marszałkowską - pomstował.
   Tego już było widocznie za wiele, bo wiele wskazuje na to iż gdzieś w tej przysłowiowej Moskwie postanowiono Prigożyna osadzić w miejscu. I wczorajszego wieczora ostrzelano obozy Grupy Wagnera. Niszcząc ale i zabijając wielu najemników. Rakiety /pociski nadleciały z terenów kontrolowanych przez siły rosyjskie. Działanie w zamierzeniu mające najpewniej utemperować Prigożyna, pokazując mu wyraźnie iż ani on ani jego grupa nie są tacy nietykalni.
   I jak to regularnie bywa w trakcie tej operacji wojskowej, gdzie od roku Rosji wszystko wychodzi na opak, i tym razem, co jakoś nie powinno dziwić, wyszło na opak. Prigożyn zamiast się ukorzyć, zrozumiał chyba, iż tak się daleko zapędził, że czas robienia kariery youtubera czy raczej telegramowca się kończy. I rozpoznawalność jaką zyskał, sława już może go nie ochronić jeśli nie przed aresztowaniem i wizytą na Lubiance to po prostu przed wypadnięciem przez okno lub wypiciem zatrutej herbatki. I tak jak już stare przysłowie mówi, iż szczur przyciśnięty do ściany, zamiast uciekać to atakuje. I wygląda na to, że tak postąpił Prigożyn. Wczoraj wieczorem na kanałach telegramowych powiązanych z Wagnerem został opublikowany filmik który pokazuje zniszczoną w wyniku rosyjskiego ostrzału bazę Wagnera. Kilkanaście minut później pojawia się kolejny filmik, już z Prigożynem w roli głównej. Prigożyn stwierdza, że za atakiem stoją Szojgu i Gierasimow. I obiecuje się z nimi rozliczyć. I wzywa żołnierzy regularnej armii do pomocy z rozprawieniem się z Szojgu.
Reakcja władz jest natychmiastowa. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji ogłosiło wpisanie Prigożyna na listę agentów zagranicznych. A FSB wszczyna śledztwo przeciwko Prigożynowi oskarżając go o nawoływanie do "zbrojnego buntu".
   Jednocześnie pojawiają się informacje iż jednostki Wagnera opuszczają swoje pozycje i kierują się w stronę granicy Rosyjskiej, przekraczając ją koło północy. I zmierzając m.in. w stronę Rostowa nad Donem. Dużego i niezwykle ważnego miasta w kontekście wojny w Ukrainie. Hubu logistycznego, bazy materiałowej jak i miejsca gdzie jest umiejscowiona kwatera główna Południowego Okręgu Wojskowego. Miejsca skąd są koordynowane walki na ukraińskim froncie (!).
   Władze przygotowują obronę Rostowa. Ale rano się okazuje, ze Rostów nad Donem jest kontrolowany przed oddziały Wagnera. I co istotne, został on opanowany bez walki.  W tym momencie wydarzenia przyśpieszają. Oddziały Grupy Wagnera uzbrojone w czołgi, transportery opancerzone i broń przeciwlotniczą ruszają na Moskwę i Wołgograd. Jedyna reakcja oddziałów regularnych to są ostrzały kolumn Wagnera prowadzone z helikopterów. Z dosyć kiepskim skutkiem, gdyż się okazuje iż jednostki Wagnera posiadają ze sobą silna obronę przeciwlotniczą. I kilka helikopterów spada. Po godzinie 9 Putin wygłasza krótkie, (nagrane już wcześniej) 5 minutowe orędzie. W przemówieniu tym działania Prigożyna nazywa zdradą, ciosem w plecy i przyrównuje sytuacje do 1917 roku, zapowiadając ostrą karę. "Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej otrzymały rozkaz zneutralizowania tych, którzy zorganizowali zbrojne powstanie" (...) "Wszystkie stosowne rozkazy zostały wydane armii rosyjskiej. Nie popełniajcie błędu i przestańcie walczyć" - apeluje.
   Następnie przez cały dzień oddziały Wagnera zmierzają w kierunku Moskwy. Kolumną zmierzającą do tego miasta dowodzi podobno Dmitrij Utkin vel Wagner. I vo warto podkreślić, jednostki te są praktycznie nie niepokojone, nie niezatrzymywane. Co z jednej strony dziwi, ale z drugiej nie aż tak bardzo. Gdyż po jednej stronie mamy doświadczonych frontowców, świetnie wyposażonych w tym w broń ciężką, czołgi transportery. Owianych legendą zdobywców Bachmutu i generalnie jednych z niewielu skutecznych jednostek armii rosyjskiej. A po drugiej oddziały tyłowe, bez żadnego doświadczenia frontowego. Rosgwardia, OMON, policja. Bo to co wartościowe, to już dawno zostało skierowane na linie frontu, by odpierać zapowiadaną/trwającą ofensywę ukraińską.  A na tyłach pozostały takie odziały jak Rosgwardia, stworzona do pilnowania tyłów, pacyfikowania ludności i zwalczania dywersantów. Policja która jest dzielna w wymuszaniu łapówek i palowaniu własnych obywateli. Więc nie powinno dziwić, że jednostki te, nawet jeśli znalazły się na drodze oddziałów Wagnera, wolą się usunąć na bok.  Natomiast to co dziwi, to brak szerszego zaangażowania lotnictwa. Gdyż nawet uwzględniając fakt, iż oddziały Wagnera posiadają mobilną broń przeciwlotniczą (zarejestrowano w kolumnach Wagnera zestawy Pancyr) to jednak nie jest to żadna cudowna broń.  Ale nie słychać o żądnych większych atakach na te kolumny..
   Wg informacji z sobotniego wieczora jednostki Wagnera są już 2 godz od Moskwy. Miasta do którego w panice są ściągane różne oddziały. W tym także i jednostki wycofywane z ukraińskiego frontu. Zaminowywane są mosty prowadzące do Moskwy, amatorskie filmiki pokazują tworzone z ciężarówek blokady na drogach lub koparki rozkopujące drogi w poprzek. W samym mieście są tworzone punkty oporu z worków z piaskiem. W większości obsadzane jednak przez policje i różne tyłowe formacje. Z jednej strony są to duże ilości ludzi. Nawet uzbrojonych w broń przeciwpancerną czy transportery opancerzone. I do tego jest ich zdecydowanie więcej niż to co idzie na Moskwę. Ale z drugiej strony, doświadczeni frontowcy z Wagnera, owiani nimbem zwycięzców, przeciw mieszaninie oddziałów, gdzie mało kto miał możliwość strzelać w prawdziwych działaniach wojennych.
   Czy dojdzie do bratobójczych walk o Moskwę? Czy Prigożyn odważy się zaatakować Moskwę i doprowadzić do jednej z kilku sytuacji na przestrzeni wieków gdy toczą się walki o to miasto (ostatni kto próbował zdobyć Moskwę to był wermacht w 1941 :)). Czy może jak w Rostowie czy Woroneżu, to całe pospolite ruszenie po prostu pozostanie bierne pozwalając oddziałom Wagnera dotrzeć na plac czerwony i hm przejąc władzę?
   A może zakończy się to wszystko jakimś porozumieniem? Bo chodzą uparcie różne słuchy, iż to wszystko to jakaś ustawka, maskirowka. Choć nie za bardzo wiadomo (na razie przynajmniej) w jakim celu.
   O tym co i jak, zdecyduje najbliższe kilkanaście godzin. Czy wręcz dzisiejsza noc. Pisze to koło godz 18.

 edit:  Godz  20.40
   Historia dopisała zakończenie szybciej niż się zdawało. Z wielkiej chmury mały deszcz? Jak ogłosiły oficjalne konta telegramowe Grupy Wagnera, Prigożyn oświadczył: Chcieli zdemontować PKW Wagner. Wyszliśmy 23 czerwca na Marsz Sprawiedliwości. W ciągu dnia przeszliśmy prawie 200 km od Moskwy. W tym czasie nie przelaliśmy ani kropli krwi naszych bojowników Teraz nadeszła chwila, kiedy może się polać krew. Dlatego rozumiejąc odpowiedzialność za rozlew krwi rosyjskiej po jednej ze stron, zawracamy nasze konwoje i zgodnie z planem wracamy do obozów polowych
   Do tego w negocjacje między Prigożynem a Moskwą włączyły się białoruskie władze. Łukaszenka miał wynegocjować wstrzymanie działań. Postępowanie karne prowadzona przez FSB przeciwko Jewgienijowi Prigożynowi ma zostać umorzone na mocy rozkazu Putina, a członkowie Grupy Wagnera, którzy brali udział w tym „zamachu stanu”, mają otrzymać swego rodzaju imunitet. Natomiast sam Prigożyn ma wyjechać na Białoruś.
   No nie powiem, spore rozczarowanie. Nie będzie dymów nad Moskwą ;) Małym pocieszeniem może być iż Rosjanie sami sobie w ciągu ostatniej doby zestrzelili kilka (6-7) śmigłowców (jak podaje powiązany z dowództwem sił powietrznych kanał Fighterbomber : trzy śmigłowce walki radioelektronicznej Mi-8MTPR-1, jeden „zwykły” Mi-8, jeden Ka-52, jeden Mi-35, a także jeden samolot dowodzenia Ił-22 (WZPU, czyli wozdusznyj punkt uprawlenija). W tym ostatnim miała zginąć ośmioosobowa załoga). Najbardziej w tym wszystkim zaboli ruskie lotnictwo strata 3 Mi8MTPR (inne źródła podają, że 2 zostały zestrzelone a jeden uszkodzony wylądował) - czyli śmigłowce do zakłócania stacji stacji radiolokacyjnych służących do kierowania ogniem przeciwlotniczym lub radarów innych samolotów czy dronów. Śmigłowce niezwykle cenne nie tylko ze względu na swoje przeznaczenie ale i z uwagi iż Rosja ma ich niewiele (szacuje się, że w użytkowaniu tylko kilkanaście). No i wielkie składy paliwa w Woroneżu. Ostrzelane i wysadzone gdy do Woroneża wkraczała Grupa Wagnera. Takich strat to nawet Ukraińcy im nie potrafili zadać w tak krótkim czasie :)

edit: godz. 22.00
   Dziwnie się to wszystko zakończyło. Koło południa wyglądało jak rasowa wojna domowa. Z zdobywaniem stolicy nieprzyjaciela. A kilka godzin później wszystko się rozchodzi po kościach. hm.. Generalnie wygląda na to, że nikt nie wygrał.
   Putin - nie utopił buntu w krwi. A taka jest tradycja. Buntowników się topi w ich własnej krwi. A przynajmniej przywódców. Władca/car który się z buntownikami dogaduje pokazuje swoją słabość. A w systemie totalitarnym władca/car nie może być słabym człowiekiem. A to zły prognostyk dla Putina.
   Prigożyn - chyba więcej stracił niż zyskał. Nie doprowadził do usunięcia ze stanowisk ani Szojgu ani Gierasimowa. Ani nie doprowadził do żadnych zmian w dowództwie wojskowym, które tak oskarżał o całe bagno w jakim znalazła się rosyjska armia w Ukrainie. Do tego w teorii szło mu tak łatwo i nagle się cofa? Mając w teorii zwycięstwo na wyciągnięcie ręki? Myślę, że tak to może być odbierane przez jego towarzyszy. A takie odczucie, iż byliśmy tak blisko i kazano nam się wycofać, jest bardzo niebezpieczne dla "góry".
   Choć prawda jest pewnie prostsza. Siły które jechały w kierunku Moskwy, to nie były to jakieś znaczące siły (podaje się że średnio mogło to być 1000 do 2000 ludzi). Więc może porozumienie zawarte z Moskwą jest takim głosem rozsądku. Moskwa jest potężnym miastem. I zdobycie jej kilkunastoma czołgami czy BWPami byłoby osiągnięciem niespotykanym, nawet jeśli miasta bronią słabe jakościowo siły. Więc może Prigożyn stwierdził, że lepiej się wycofać teraz, niż jak się dostanie łupnia pod Moskwą.
Z drugiej strony porwał, pociągnął za sobą wiele osób. One mogą się czuć zawiedzione włożonym wysiłkiem który nic nie przyniósł. A jednostki które się poddały Wagnerowi czy wręcz opowiedziały się po stronie Wagnera? Gdy drugi raz Prigożyn postanowi coś takiego zrobić może się okazać, że już mało kto będzie chciał iść za nim. Na telegramowych kontach wagnerowców już się krzyczy o zdradzie.
   No i sam wyjazd na Białoruś. To forma zesłania, kary. A karę otrzymuje przegrywający.
   Poza tym ta emigracja na Białoruś , wcale nie musi zapewnić Prigożynowi bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie, pozbawiony ochrony swoich ludzi może któregoś dnia wypaść z okna czy struć się kolacją.. Bo Putin takiej zniewagi to nie daruje. I nawet jeśli Łukaszenka szczerze chce mu tą ochronę zapewnić, to się może okazać, że białoruskie służby (na wskroś zinfiltrowane przez Rosję - notabene z pomocą Łukaszenki) będą bardziej słuchały poleceń z Moskwy niż z Mińska. Więc ten pobyt Prigożyna na Białorusi może się okazać taki niezbyt długi.. Tak więc słabe perspektywy przed Prigożynem..

   I na koniec jeszcze jeden wątek, który trzeba rozważyć. Iż ta cała akcja to była jakaś ustawka, maskirowka, w której Prigożyn był tylko pionkiem, wykonawcą czyiś poleceń. Za tą opcja przemawia jeden zastanawiający fakt. Kolumny Wagnera kierujące się na Moskwę idą sobie całkiem swobodnie. Owszem, jak wspominałem, na ziemi nie mają za bardzo przeciwnika. Ale pozostaje lotnictwo. Którym gdyby chciano, można by narobić bigosu. A jednak lotnictwo się nie pojawia. Pytanie, czemu, jeśli sytuacja taka poważna to nikt go nie nakazuje użyć.. Czyżby by nie zaszkodzić za bardzo grupom Wagnera? hmm...
   A więc wracając do kwestii maskirowki. Mówi się o tym dużo. Ale by ta ustawka miała sens, ktoś musiał by na niej zyskać. A jak wspominałem wcześniej, tutaj nie ma wygranych. Owszem, mogło być tak, że plany planami a ich realizacja jak zwykle w Rosji wyszła na opak. I może ten "pucz/bunt" miał się inaczej skończyć. Ale tu się ciśnie pytanie, jakie miały być założenia tej akcji? Wytłumaczenia są dwa.
   Jedno przewijające się przez media (i wg mnie mało prawdopodobne) iż było to działanie nastawione na wzmocnienie władzy cara Putina. By zyskać pretekst, że teraz pod pozorem rozliczania się z buntownikami i ich poplecznikami, zaczną się czystki w różnych częściach Rosji. Jednakże trzeba tu jedna istotną rzecz przypomnieć. Putin ma władze absolutną. I nie potrzebuje żadnych takich dziwnych pretekstów by kogoś pozbawić czy to stanowiska czy to głowy. A rosyjska Duma w ekspresowym tempie uchwali każdą ustawę, każdy akt jaki przyjdzie z Kremla. Nawet gdyby na Kremlu postanowiono iż przesuwa się datę rozpoczęcia nowego roku na 1 lipca, to Duma bez głosu sprzeciwu, a raczej z aplauzem do końca czerwca ten akt uchwaliła.  Więc Putin nie potrzebuje takiej maskirowki by zrobić u siebie porządki. Które nota bene są cały czas robione. Bo o tym że komuś w Rosji się coś dziwnego przytrafiło, to dosyć regularnie co jakiś czas słyszymy.
   Tutaj często powołuje się na przykład Turcji i Erdogana. I nieudanego przeciw niemu puczu z 2016 roku. I nie zauważa się jednak dosyć istotnej różnicy. Turcja, nawet ta pod rządami Erdogana była (i w jakiejś części jest do dziś) znacznie bardziej demokratyczna niż Rosja Putina. Wtedy Erdogan chcąc zrobić porządek u siebie (porządek czyli bardziej skonsolidować swoją władzę) potrzebował jakiś pretekstów, by dziesiątki tysięcy ludzi wyrzucić z zajmowanych stanowisk a kolejne tysiące uwięzić. Natomiast Putin nie potrzebuje takich pretekstów. Tym bardziej,że społeczeństwo rosyjskie jest nieporównywalnie bardziej sterroryzowane czy może raczej pogodzone ze swoim losem, niż społeczeństwo tureckie.
   A i cena za takie działanie była by niewspółmiernie wysoka. stracony sprzęt, zestrzelone śmigłowce, wypalone wielkie składy paliwa. Ale co bardziej istotne niż zamienione w złom śmigłowce, to ruina upadek image’u Putina jako silnego władcy który twarda ręką dzierży ster władzy (co jak wspomniałem już wcześniej) dla samego Putina w dłuższej perspektywie może być bardzo niebezpieczne. Bo w systemach totalitarnych słabego władcę się często usuwa/zamienia na innego. A taka zamiana nie jak w systemach demokratycznych nie  wiąże się z spokojną i zasobną emeryturą, ale częstokroć związana jest z kulką w głowie lub szarfą okręconą wokół szyi (a historia zmiany władzy rosyjskich carów jest pełna takich przykładów).

   Tak więc jeśli to nie maskirowka Putina, to może była to akcja inspirowana przez jakieś rosyjskie służby/oligarchów/lub oligarchów z porozumieniu ze służbami? W celu? hm no właśnie hm, obalenia Putina? A jeśli tak to czemu nie próbowano doprowadzić tego do końca? Czyżby przeliczono się z siłami i miano nadzieje, że Moskwę się zdobędzie z marszu kilkoma czołgami? Czy że może Putin ucieknie i sam się podda? Jedno i drugie założenie bardzo naiwne.
   To może w takim razie, jeśli nie Putin ani jakieś służby to może jest to działanie sił/służb zagranicznych? Ukraińskich, amerykańskich zachodnich? Fajnie to brzmi, ale jeśli Ukraińcy mieli by takie możliwości działania w Rosji, by móc organizować tego typu akcje to raczej już by tą wojnę kończyli jako zwycięzcy a nie dalej męczyli się na zaporoskich stepach. Więc może szeroko pojęty zachód lub Stany Zjednoczone? Jeszcze mniej prawdopodobne. Biden raczej nie jest typem polityka/człowieka który dałby przyzwolenie na tego typu działania. Jeśli już po kimś można byłoby się tego spodziewać to po Trumpie (pomijając jego względną pro rosyjskość). No i Prigożyn agentem amerykańskim czy ukraińskim? Jakiś deal z Budanowem (szef ukraińskiego wywiadu wojskowego) na zasadzie, Ty zrobisz rozpierduchę na zapleczu a my obiecujemy że do końca wojny postaramy się tak strzelać by Cie nie trafić. A po wojnie tak ścigać by Cię nie złapać :) Ciekawe, ale bliżej SF niż rzeczywistości.

   A może była to maskirowka ale skierowana w stronę Ukraińców? Patrzcie, u nas bunt, zamieszanie, zaplecze się wali, morale w oddziałach leci na łeb na szyję, macie idalną szansę by zaatakować i rozbić nasze linie. I przy tego typu założeniu Ukraińcy ruszają swoje główne siły - a pamiętajmy, że to co na razie jest zaangażowane w ramach obecnych działań, to jakoś tylko mniej niż połowa tych sił które czekają dopiero na wejście do walki. Tak wiec dowództwo ukraińskie widząc co się dzieje, jak się w teorii wali rosyjskie państwo, rzuca do ataku te główne siły, które.. nadziewają się na przygotowaną do tego rosyjskie silne i dobrze zorganizowane odwody. I w rosyjskim założeniu, dochodzi do masakry ukraińskich oddziałów, rosyjskie przechodzą do kontrnatarcia i generalnie jest pięknie i super (z rosyjskiej perspektywy).
   Jeśli takie było założenie to nie wypaliło podwójnie. Z jednej strony gdyż Ukraińcy jednak nie rzucili się w szaleńczym ataku do przodu (choć wieczorem takie wieści się pojawiły, ale wygląda na to, że to też jakaś podpucha). A z drugiej strony jest też taka opcja, iż ta akcja początkowo planowana jako udawany bunt/pucz w pewnym momencie naprawdę się przerodziła w autentyczny bunt/pucz. Może Prigożyn zorientował się lub doszedł do wniosku, że ta zabawa nie może się skończyć ot tak niczym i w efekcie znów może stać się kozłem ofiarnym. I ktoś na górze upiecze sobie kilka pieczeni na jednym ogniu. Zrealizuje cele (jakie by nie były) tej akcji. A przy okazji pozbędzie się go i zlikwiduje ta jego armię. I w tej sytuacji postanowił pójść na całość. Licząc że coś ugra dla siebie. Ta opcja w jakiejś części pokrywa się z tym co w następnym zdaniu piszę.

   Bo być może, jak to mawiają, proste wyjaśnienia są najlepsze? Może po prostu Prigożyn zorientował się iż przeszarżował z samodzielnością i z kreowaniem się na tego jedynego kto jest "uczciwy" i chce dobrze dla Rosji. I czując czy po prostu wiedząc (a kontakty i znajomości niewątpliwie ma) że zaraz kiepsko skończy i wybierze się na piwo do Abrahama, to postanowił coś zrobić. Jakiś szalony desperacki ruch, ale dający mu szansę by coś ugrać. I czy coś ugrał? Jak pisałem powyżej, wg mnie niezbyt. Bo te gwarancje bezpieczeństwa Łukaszenki jak wspomniałem, nie określiłbym ich zbyt pewnymi.

   Jak więc widać, pytań i wątpliwości jest sporo. A odpowiedzi brak. Jak na razie brak. Bo być może z czasem w kolejnych miesiącach zaczną wypływać różne informacje (tak jak dopiero po roku zaczęły wypływać różne wieści jak naprawdę wyglądał początek rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym ubiegłego roku). Np. ze strony zachodnich służb. Bo można chyba w ciemno założyć że amerykański wywiad jednak wie trochę więcej o tym co się dzieje w Rosji niż media/dziennikarze. Więc na wyjaśnienie tej zagadki pewnie jeszcze sobie poczekamy.

Edit: niedzielny ranek
Ps. i na koniec trochę humoru. Kadyrowcy dotarli do Moskwy bronić jej przez Wagnerem. Punktualnie w czas :)
Jak zwykle tiktokowi wojownicy są na czas.. tam gdzie już nie strzelają :)
https://twitter.com/i/status/1672839079182979073
https://www.youtube.com/watch?v=vRhQ_Yfwcjg 

Polecane artykuły

Królestwo Polskie - polskie czy nie?

123 czy może 86?

Ziemia Święta przeklęta?

Wokół Ukrainy

GALERIE

MODELARSTWO + RZECZYWISTOŚĆ

Humor - z przymróżeniem oka ;)

ZSRR

Rosja to stan umysłu xD

Putin w krzywym zwierciadle xD

Armia rosyjska xD