
Strach ma wielkie oczy - nadchodzi Aleksander Dwornikow
Strach ma wielkie oczy... czyli nachodzi Dwornikow. Aleksander Dwornikow. Nowy (a może raczej w końcu pierwszy) dowódca całego tego g.. w które wdepnęła Rosja tak nie przemyślanie rozpętując tą wojnę z Ukrainą. W wielu, bardzo wielu mediach od razu pojawiły się alarmistyczne artykułu, w rodzaju: za porządki zabiera się bardzo doświadczony generał, z wielkim doświadczeniem z Syrii, pogromca ISIS itp. .… Ukraińcy mogą zacząć się bać, itp.
Ale czy naprawdę jest czego się bać?
Więc tak w kilku punktach:
Po. 1 Aleksander Dwornikow legitymujący się stopniem generała Armii – czyli jeden z najwyższych stopni w Rosyjskiej Armii (minister obrony Siergiej Szojgu też jest generałem armii). W mediach powszechnie określany jako pogromca ISIS. Tak, tego budzącego swego czasu grozę słynnego Państwa Islamskiego. Problem tylko w tym, iż.. Dwornikow nigdy przeciw ISIS nie walczył. Tak, właśnie tak. Pełniąc stanowisko dowódcy sił rosyjskich w Syrii, wojska rosyjskie prowadziły działania głównie przeciw rebeliantom syryjskim w północnej Latakii, w północnej Hamie oraz w południowych prowincjach Idlib. W okresie jego dowództw ISIS nie znajdował się nigdzie w promieniu 100 km od sił rosyjskich w Syrii.
- Okres jego misji w Syrii to aż a może raczej tylko rok – od sierpnia 2015 roku do lipca 2016 roku. Czyli nie jest to staż o którym można powiedzieć, że starł sobie zęby na Syrii.
- Doświadczenie wojenne, czyli czym się wykazał nowy dowódca „Specjalnej Kompromitacji” na Ukrainie. Ano, w Syrii niewiele osiągnął, bardzo niewiele. W takim skrócie, by nie zanudzać.
- Dwornikow był odpowiedzialny (razem z generałem majorem Sevriukowem) za próbę odtworzenia Syryjskiej Armii Arabskiej. Pisze za próbę, gdyż wyszła z tego totalna klapa. Dworników i Sewierukow zebrali wszelkie możliwe tzw. Milicje (czyli różne grupy zbrojne tworzące się samoistnie najczęściej wg. przynależności plemiennej lub religijnej lub tworzone przez różnych miejscowych watażków) w „regularne” siły zbrojne. Każda taka grupa (nazywana szumnie brygadą) liczyła średnio500-800 żołnierzy piechoty, 50-100 obsługi sprzętu technicznego, kilka sztuk artylerii i kilka czołgów. Siły te, zebrane w tzw. IV Korpus Szturmowy zostały rozpieszczone w prowincji Latkia i na początku października 2015 roku zostały rzucone do ataku na pozycje powstańców i dżihadystów z kierunkiem ataku od północno-zachodniej prowincji Laktia, przez dolinę rzeki Orontes w kierunku północno-zachodniej prowincji Hama.
Jak to się skończyło? Ano , tak jak się kończą ataki rosyjskie na Ukrainie. Bardzo ciężkimi stratami, wykrwawieniem jednostek i śladowymi zdobyczami terytorialnymi (lub żadnymi). Np. jedna z milicji chrześcijańskich która zaangażowała się w te działania, dzięki umiejętnością dowódczym Dwornijkowa w dwa dni straciła wszystkie swoje czołgi (czyli 20 sztuk). A warto przypomnieć, że przeciwnikiem nie była żadna zorganizowana siła w postaci Ukraińskiej Armii, ale różne zbieraniny uzbrojone głownie w broń strzelecką, RPGi i śladowe ilości broni ciężkiej.
Podobnie wyglądała inna ofensywa zorganizowana przez Dwornikowa, przeciw Raastan-Talbisek w północnym Homs. Tutaj jeszcze większym się swoim geniuszem popisał, gdyż dwodzone przez Rosjan wojska nie zdołały się posunąć do przodu nawet o kilka metrów !
Więc jak widać, trudno uznać nowy „postrach” Ukrainy za nowe wcielenie Kutuzowa ;)
- Trzeba jeszcze wspomnieć o metodzie, taktyce preferowanej przez Dwornikowa. I nie będzie tu zaskoczenia. Wszystkie ataki dowodzone przez Dwornikowa zawsze wyglądały tak samo. Potężna siła ognia, wielki ostrzał artylerii rakietowej i lufowej, doprawionej nalotami rosyjskiego lotnictwa. A potem.. frontalne ataki piechotą. Czyli skąd my to znamy..?
- Na co warto jeszcze zwrócić uwagę? Chyba to, że Dwornikow to niewątpliwie rosyjski szowinistwa. Przez cały swój pobyt w Syrii ignorował wszelkie rady pomysły jedynych sił które odnosiły w Syrii sukcesy. Czyli oddziałów Hezbollachu raz irańskiego kontyngentu. Domagając się co najwyżej by irańskie odziały przeszły pod jego dowództwo. Czego oczywiście nie zrobiły, z wielu powodów, ale niewątpliwie „sukcesy” w dowodzeniu Dwornikowa nie zachęcały by się oddać pod jego rozkazy.
W efekcie po roku swojej obecności w Syrii Dwornikow był tak skłócony z Irańczykami, że by ratować sytuację, sam Szojgu musiał się udać do Teheranu, by w bezpośrednich rozmowach łagodzić sytuację. Rozmowy nic nie dały i w efekcie Dwornikow został odesłany do domu. Oczywiście nie za brak sukcesów. Bo przecież armia rosyjska nie doznaje nigdy porażek ;) Więc po syryjskiej przygodzie Dwornikow został…Bohaterem Federacji Rosyjskiej (najwyższy tytuł honorowy Rosji).
Czyli tak puentując, wbrew większości komentatorów , awansu Dwornikowa na głównodowodzącego ukraińskiej kompromitacji, nie traktował bym jako śmiertelnego zagrożenia dla wojsk ukraińskich (natomiast dla infrastruktury państwa ukraińskiego oraz ludności, niestety będzie to owszem, tragedia).
Ot, może będzie trochę mniej ruskiego bardachu, trochę więcej koordynacji. A poza tym… to co już o dawna obserwujemy. Masowe ostrzały, trochę mniej masowe bombardowania i ataki piechoty, służącej zgodnie z dobrą tradycją II wojny światowej, za mięso armatnie.